niedziela, 28 października 2012

Dzień roboczy i śnieg w oczy!


I tak minął pierwszy tydzień mojego pobytu w Rosji! W międzyczasie spadło trochę śniegu i zrobiło się naprawdę zimno! Na chodnikach i ulicach bardzo ślisko i pełno lodu, ale najgorszy jest wiatr! Wszyscy mówią, że już lepiej jak jest -30 i świeci słonce niż -2 i wiatr, który poraża zimnem! Wieczorami tak zawiewa śnieg, że ciężko jest nawet iść i śnieg wali prosto w oczy! Od kilku dni stale prószy i na dworze totalna szarówka, nawet nie widać słońca a do tego rankiem mgła. W dzień wielkie blokowiska i drewniane chatki niezbyt napawają optymizmem w tej szarówie, ale wieczorem, kiedy zapalają się latarnie i światła migają w oknach mieszkań robi się o wiele przyjemniej. Mieszkańcy Koriażmy już spacerują w wielkich futrzanych czapkach, płaszczach i wielkich puchowych kurtkach! Dzieciaki pod oknem rzucają się śniegiem. a rankiem na ulice wyjeżdżają piaskarki. Generalnie podziwiam tutejszych kierowców, idąc chodnikiem co chwilę można zobaczyć samochód, który ślizga się po ulicy. W pracy układa się dobrze, dużo papierkowej roboty. Zawsze wydawało mi się że w Polsce panuję biurokracja, ale Rosja pod tym względem przebija wszytko! Musisz tu mieć podanie na wszystko na wjazd na wyjazd na komputer i samochód, nic nie może znaleźć się na terenie fabryki bez papierka z potwierdzeniem. Dużo czasu zajmuje mi bieganie i zbieranie podpisów. Najpierw mailem wysyłam podanie, potem jadę przez cały teren budowy do biurowca, gdzie znajdują się siedziby całego szefostwa. Biegnę na 4 piętro do pani Larysy, która drukuje podanie i zanosi je do dyrektora, kiedy on już podpisze zabieram je i biegnę na 3 piętro do Pani Nataszy. Ona zanosi je do swojego kierownika do podpisu, kiedy dostaję je z powrotem na tym samym piętrze idę do pani Anastazji ona rejestruje to podanie, stawia pieczątki i wtedy mogę już iść na 1 piętro do pani Julii. U niej dostaję podpis kolejnego dyrektora, kolejne pieczątek i wtedy już mogę iść do budynku obok oddać papierek do okienka i wtedy gotowe! Wszystko to działa to jak jeden wielki organizm, kiedy zabraknie jednego elementu reszta nie może działać! Ciężko uzyskać wszystkie podpisy jednego dnia i zanim takie podanie zostanie przyjęte i zaakceptowane mija kilka dni, dlatego trzeba pilnować terminów i zawsze mieć parę dni w zapasie  żeby wszystko było gotowe na czas. Chodząc tak od sekretariatu do sekretariatu zauważyłem  że każda z tych pan posiada swój mini knocik piękności tzn lustro i wyłożoną masę kosmetyków. Lustra bywają ozdobione kwiatami a nawet raz widziałem wielkie stojące lustro! Nienaganny wygląd w pracy do podstawa! Zwłaszcza, że nasza fabryka celulozy jest największym fabryką w tej części Rosji i co jakiś czas odwiedza ją Putin! A jak przyjedzie i będzie potrzebował tłumacza to wiecie po kogo przyjdą :) Dlatego nie zdziwcie się jeśli za jakiś czas wkleję sweet focie z prezydentem FR! Tak w skrócie wygląda moja praca: duża papierów trochę biegania i rozmyślania o Putinie! Biurokrację ciężko obejść ale Rosjanie radzą sobie ze wszystkim i na wszystko maja sposoby! A by zakupić kartę sim trzeba okazać paszport i ważne zameldowanie ( jest to tak zwana rejestracja ) i nie wszystkie punkty sprzedaży akcesoriów telefonicznych mają pozwolenie na sprzedaż kart sim obcokrajowcom. Ostatnio jedna osoba z mojej pracy kupowała sobie telefon wysokiej klasy z nadgryzionym jabłkiem w logo, okazało się, iż karta sim, którą ta osoba się posługiwała, była dla niej zakupiona przez kogoś innego, i bez obecności tej drugiej osoby nie można nic z ta karta zrobić a niezbędnym było, aby wymienić ja na kartę micro sim! Sprzedawca poradził nam kilku specjalistów, którzy ręcznie nożyczkami wycinają karty sim na micro sim. Z ciekawość udaliśmy się do jednego z nich, który prowadził swój własny punkt napraw pod nazwą "Świat usług". Specjalista powiedział, że bez problemu to zrobi, jednak nie daje 100% gwarancji, że taka karta będzie działać. Postanowiliśmy nie ryzykować :) Na koniec zdjęcie zrobione przed moim blokiem. 



Working day and the snow in a face!


I just passed the first week of my stay in Russia! In the meantime, some snow fell and it got really cold! On the sidewalks and streets very slippery and full of ice, but the worst is the wind! Everyone is saying that it is better when is -30 and the sun shines than -2 with cold wind! it's snowing at the evenings, so it's hard even go and snow pounding straight in the face! For several day of constantly snowing and total dusk outside, during the day it's hard to see the sun and it's a fog every morning. When you look at big blocks and wooden houses it doen't look optimistic in this dusk, but in the evening, when the light is flashing beacons and lights in the windows of flats it gets much nicer. Residents of Koryazhma already walk in the big fur hats, coats and big warm jackets! Kids paly with snow under my window and in the morning the streets are sprinkled by sand. I admire the local drivers, walking down the sidewalk every minute you can see a car that slides along the street. At work everything is going well, a lot of paperwork. It has always seemed to me that the bureaucracy prevail in Poland, but Russia in this beat everything! Everything must be under control every entrance every exit even a computer or a car, nothing can be found on the factory without a paper confirmation. I spend a lot of time running and collecting signatures. First, I'm sending e-mail application, then going around the construction to the office. I'm running on the 4th floor to Mrs. Larysa, she prints the application and give it to the director, when he signed it I'm taking it and run to the 3rd floor to Ms. Natasha. She takes them to her manager to sign, when I get them back on the same floor I go to Mrs. Anastasia she records this application, put the stamp and then I have to go to the 1st floor to Mrs. Yulia. I get the next signature from another director, one more stamp and then I can go to the next building and give that paper to the lady in a window and then I'm done! All this acts as one big organism, when the rest run out of one element can't act! It's hard to get all the signatures in one day, and before the application is accepted and approved takes several days, so I need to keep an eye on deadlines and always have a few days to spare, that everything was ready on time. Walking from the secretariat to the secretariat noticed that each of these lady have own mini beauty place with a lot of cosmetics. Mirrors are often decorated with flowers and even once saw a big standing mirror! Impeccable look in a work is the base! Especially that our factory is the largest factory of cellulose in this part of Russia, and from time to time is visited by Putin! And if he will come, and he would like to see the polish work here, he will need a translator, so guess who they will ask to translate :) So don't be surprised if I post a sweet photo with President of RF! So in summary my work consists of: a lot of papers a little running and thinking about Putin! It's hard to get around the Bureaucracy but the Russians are doing with everything and for everything have own ways! To buy a sim card you need a valid passport and a check (this is called a registration), and not all phone accessory outlets are allowed to sell SIM cards to foreigners. Last time one person from my job bought apple phone, it turned out that the sim card that the person was using, was purchased for him by someone else, and without this other person he can't do nothing with this card and it was necessary to  replace it on the micro sim! Seller advised us a several experts who manually with scissors cut the sim card to the micro sim. With curiosity, we went to one of them, who ran his own repair center under the name "World Service". Specialist said no problem he can do that, but can't give us a 100% guarantee that this card will work. We decided not to risk :) For the end the photo taken in front of my block.



День рабочий  и снег в глаза!



Только что прошла первая неделя моего пребывания в России! В то же время, выпал снег, и стало очень холодно! На тротуарах и улицах очень скользко и полно льда, но наиболее мешает ветер! Все говорят, что лучше, когда -30 и светит солнце чем -2 и дует ветер, который заражает холодом! Cнег идёт так сильно, что трудно даже идти, и летит прямо в глаза! В течение нескольких дней непрерывно шел снег и весь день туман, так что даже не видно солнца. А смотреть больших блоков и деревянных домов в этих сумерках это слишком не оптимистичнй вид, но вечером, когда свет проблескивает в окнах квартир получается гораздо приятнее. Жители Коряжмы уже ходят в больших меховых шапках, пальто и больших куртках! Дети прыгают со снегом, и утром на улицах оставляют песок. В общем, я уважаю местных водителей, идя по тротуару, часто вижу автомобили, которые скользят вдоль улицы. На работе все хорошо, много бумажной работы. Мне всегда казалось, что бюрократия преобладает в Польше, но Россия в этом выигрывает!  Заявки должны быть на все и для всех, чтобы войти, чтобы выйти, для компьютера и автомобиля, ничто не может находиться на заводе без бумажного подтверждения. Поэтому много времени занимает сбор подписей. Во-первых, отправляю заявку с электронной почты, а затем иду через строительную площадку в головной офис директора. Я бегу на 4-ый этаж к Ларисе, которая печатает заявки дает их к директору, когда он уже подпишет я беру их и бегу на 3-й этаж, к Наташе. Она берет их к директору подписать, когда я получу их обратно на том же этаже, я иду к Анастасии она записывает эту заявку, ставляет штамп и тогда я иду на 1-й этаж, к Юлии. Получаю следующий подпись ещё один штамп и тогда я смогу пойти с заявкой в здание рядом чтобы отдать её в окошке, а затем все сделано! Все это действует как большой организм, который даже без  одного элемента не может действовать! Трудно получить все подписи за один день, и бывает что принятие и одобрение заявка занимает несколько дней, так что я должен следить за сроками и всегда все делать несколько дней раньше, так, чтобы все было готово вовремя. Гуляя с секретариата в секретариат я заметил, что в каждом из них есть мини салон красоты т.е. зеркала с косметиками. Зеркала часто украшены цветами и даже однажды увидел большое  стоячие зеркало! Безупречный внешний вид это основа! Тем более, что наш завод является крупнейшим заводом целлюлозы в этой части России, и время от времени посещает его Владимир Путин! А как будет ему нужен переводчик, как думаете кто будет для него переводить :) Так что не удивляйтесь, если я дам sweet фото с президентом РФ! Так в двух словах, выглядит моя работа: много бумаг,  надо много бежать и можно подумать о Путине! Бюрократию трудно обойти но русские умеют даже это! Чтобы купить сим-карту необходимо иметь действительный паспорт и бланк о проживании (это так называемая регистрация), и не во все  магазинах, с аксессуарами к телефону, разрешено продавать SIM-карты для иностранцев. В последнее один человек с моей работой купил высокого класса телефон с яблоком в логотипе. Оказалось что сим-карта, которую он имел, была приобретена для него кем-то другим, и без присутствия этого человека он не может ничего сделать с этой картой а нужно было, чтобы заменить эту симку на микро-сим! Продавец посоветовал нам несколько экспертов, которые вручную с помощью ножниц вырезают сим-карты в микро сим. С любопытством, мы пошли к одному из них. У него был свой сервисный центр под названием "Мир услуг". Специалист сказали что нет проблемы он это делает, но не дает 100% гарантии, что эта карта будет работать. Мы решили не рисковать :) На конце фото, сделано рядом с моим блоком.





niedziela, 21 października 2012

Pan Grigorij i droga której nie ma!


Wylądowałem w Syktywkarze w republice Komi. Po wyjściu z samolotu widać wielki napis „Vidza koram”, który jak się domyślam w języku Komi oznacza „Witamy”. Pilot poformował  jeszcze na pokładzie, iż na zewnątrz jest 5 stopni, ale powiem wam, że temperatura odczuwalna była dla mnie jak -20! Zapiąłem kurtkę i udałem się do środka. W małym budynku lotniska od razu dostrzegłem jedyną białą kartkę, na której widniało mojej imię! Kartkę trzymał pan Grigorij, który miał zawieźć mnie do Koriażmy! Pan Grigorij przypominał mi wielkiego morsa! Miał małe okularki, wielkie wąsy, złoty sygnet na palcu i duży brzuch! Nie wyglądał również na zbyt rozmownego! Spytał tylko jak minął mi lot i wspomniał coś o turbulencjach a potem udał się na papierosa! Miedzy Koriażmą a Syktywkarem trzeba pokonać jeszcze 300 km . Wsiedliśmy do samochodu, który na pewno nie był czarną wołga a okazał się dużym volkswagen typu van! Pan Grigorij włączył muzykę (rosyjski pop) i ruszyliśmy. Jak prawdziwy rosyjski kierowca, mimo ograniczenia do 70 km/h Pan Grigorij jechał 120 km/h! Byłem bardzo zmęczony i na rozmowę nie liczyłem, dlatego zaraz po przejechaniu sporego odcinka w ciszy (tzn. tylko przy akompaniamencie rosyjskich hitów) moje powieki zrobiły się bardzo ciężkie i już miałem zasnąć, kiedy nagle Pan „mors” ponownie wydał z siebie głos! Nie wiem co go tak nagle ożywiło, ale zaczął opowiadać mi o swoim samochodzie i o skrzyni biegów, o emeryturze, o wypadku drogowym swojej żony i wakacjach w Europie! Mimo zmęczenia dzielnie odpowiadałem: tak, nie i yhym! Po krótkiej konwersacji Pan Grigorij znowu zamilkł a ja na dobre zasnąłem. Obudziłem się dopiero wtedy kiedy poczułem, że moja głowa odbija się niczym piłka do Ping-Ponga! Oznaczało to iż skończył się asfalt i wtedy rozumiałem co pan Grigorij miał na myśli mówiąc na lotnisku „Turbulencje były? Teraz będą!”. Jechaliśmy teraz tylko przez lasy i przez totalny mrok tylko czasami mijając drewniane chatki. Pan Grigorij poinformował mnie że właśnie opuszczamy Republikę Komi i wjeżdżamy w obwód archangielski. Droga była okropna – dziurawa jak szwajcarski ser, właściwie nie da się tego nazwać drogą to były wielkie wyboje jak na rajdzie terenowym! Temat drogi musiał bardzo męczyć pana Grigorija, gdyż smutnym głosem opowiedział „Jeździłem po Europie i po Rosji i wszędzie są dobre drogi, wszędzie, tylko tutaj u nas nie ma. Dlaczego tak jest?” Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, ale zrobiło mi się go bardzo szkoda. Zapadła cisza i wtedy z radia poleciał refren kolejnej piosenki „Rosjo Gaz do dechy”. Pan Grigorij  zaśmiał się lekko i powtórzył na głos „Tak, gaz do dechy, tylko gdzie jest droga!” jadąc przez ten mrok czułem się jakbym podróżował przez galaktykę, na dodatek zaczął padać śnieg z deszczem i już całkiem miałem wrażenie że przedzieramy się przez jakiś gwiezdny pył! Przypomniały mi się również mongolskie drogi, na których rzucało podobnie i nocne poszukiwanie jurty! W pewnym momencie zaczęliśmy mijać stojące na drodze ciężarówki, co Pan Grigorij Skomentował krótko „Coś jest nie tak”. Okazało się że dalej jedna z ciężarówek zakopała się w błocie i zablokowała całą drogę! Musieliśmy cofnąć się jakieś 50 km do najbliższego rozwidlenia dróg. Pan Grigorij  opowiadał, że jesienią i wiosną (kiedy są deszcze i kiedy są roztopy) jest najgorzej i najdłużej tą trasę 200 km pokonywał w ciągu 8h. Pomyślałem, że zima musi być jeszcze gorzej! Ale Pan „mors” powiedział że zimą, kiedy droga zamarza jest gładka jak kartka papieru i wtedy właśnie można dać gazu! Wyjechaliśmy po 22 a po 4 w nocy wjechaliśmy do Koriażmy. Pan Grigorij zdradził mi, iż jest o miasteczko które składa się tylko z 3 ulic a reszta to tylko małe uliczki łączące te 3 duże!   Kiedy Pan „mors” opowiadał o ulicach – ja myślałem, że znowu opuszczam wszystko i jadę w nowe miejsce, gdzie nikogo nie znam i pewnie za jakiś czas je opuszczę. Nagle w radiu poleciała piosenka, której refren brzmiał „zmieniasz miasta jak rękawiczki”, pomyślałem o miastach, które już zostawiłem za sobą i zrobiło mi się trochę smutno, że teraz nie jadę do jednego z nich! Wtedy Pan Grigorij rzekł „Jesteśmy na miejscu” i zatrzymał się przed blokiem nr 10 na ulicy Lenina!

A na koniec zdjęcie! A na zdjęciu Cukierek, który rozdawany jest w samolocie linii UTair, którymi leciałem! Cukierki nazywają się „wzlot” i mam nadzieję, że moje kolejne wzloty będą właśnie takie słodkie, jak ten cukierek! 

Mr. Gregory and the road that doesn’t exist!
    I landed in Syktyvkar in the Komi Republic. After disembarking the plane you can see a big sign with "Vidza koram", which I guess in Komi means "Welcome". Pilot on board said, that it was 5 degrees outside, but to be honest for me it felt like it was -20! I buttoned up my jacket and went inside. When I entered small airport building, I immediately saw a single white sheet of paper and it had my name on it ! It was held by Mr. Gregory who was supposed to drive me to Koriażma! Mr. Gregory looked like a walrus! He had small glasses, a big mustache, a gold ring on his finger and a big belly! He did not seem to be a talkative person! He only asked how my flight was and mentioned something about turbulence and then went for a smoke! There is a distance of 300 km between Koriażma and Syktyvkar. We got into the car, which was certainly not a black Volga but a big volkswagen van! Mr. Gregory turned on the music (Russian pop) and we started the journey. Athough limited to 70 km / h Mr. Gregory, like a true Russian driver, was driving 120 km / h! I was very tired and I didn’t expect any conversation, so just after passing some part of the road in the silence (only with the accompaniment of Russia hits) my eyes went very heavy and just when I was about to fall asleep, suddenly Mr. "Walrus" spoke again! I don’t know what had liven him up, but he started telling me about his car and the gearbox, the retirement, about the road accident of his wife and about vacation in Europe! Despite the fatigue, I was bravely answering: yes, no and yhym! After a brief conversation, Mr. Gregory went silent again and I fell asleep for good. I woke up only when I felt that my head bounces like a Ping-Pong ball! This meant that the asphalt ended and then I understood what Mr. Grigory meant by saying at the airport "Did you have any turbulences during the flight? Now you will have. " We drove through the forests  in total darkness and we were occasionally passing some wooden huts. Mr. Gregory informed me that we just left the Republic of Komi and we entered Arkhangelskaya Oblast. The road was terrible - full of holes like Swiss cheese, actually, it could not be called road, it was rather like a rally with big bumps! Grigory told me in a sad voice :"I drove around Europe and in Russia, and  there are good roads everywhere, but here. Why? " I did not know what to say, but I felt sorry for him. There was a moment of silence and then the next song played on the radio had chorus "Russia, push the gas". Mr. Gregory laughed a little and repeated aloud, "Yes, I can push the gas, but where is the road?" Driving through the darkness I felt like I was traveling through the galaxy, additionally it started to snow and rain and I felt completely like we were breaking through the stardust! It reminded me of Mongolian roads and night looking for yurts! At one point, we passed some trucks on a road and Mr. Gregory commented shortly that "Something is not right." One of them was turned out and buried in the mud and blocking all the road! We had to go back some 50 kms to the nearest crossroad. Mr. Gregory said that it is the worst during autumn and spring (when it rains and when the snow is thawing), then a route of 200 km takes 8 hours. I thought that winter had to be even worse! But  Mr."Walrus," said that in winter, when the road freezes, it is smooth as a sheet of paper, and that's when you can drive really fast! We left after 22.00 hours and after 4.00 am we arrived at Koriażma. Mr. Gregory told me that it was a town that consisted only of three streets and the rest was just small streets between those 3 big ones! When Mr. "Walrus" talked about the streets - I thought that again, I was leaving everything and going to a new place where I didn’t know anyone, and probably I would leave again after some time. Suddenly, the radio played a song with a chorus "You are changing the cities as gloves," I thought about cities that I had already left behind, and I felt a little sad that I was not going to one of them ! Then Mr. Gregory said, "We're here," and stopped in front of block No. 10 on the Lenin street!
Finally, a picture! It’s a candy, which is distributed in UTair airlines, which I travelled by! The candy is called 'rise' and I hope that my subsequent rises will be so sweet as this candy!

Г-н Грегорий и дорога, которая не существует!
Я приземлился в Сыктывкаре в Республике Коми. После выхода из самолета  можно увидеть большой знак "Vidza koram", который как мне кажется, в языке Коми означает "Добро пожаловать". Пилот на борту сказал, что на открытом воздухе 5 градусов, но я скажу вам, что я их чуствовал как -20! Я застегнул куртку и пошел внутрь аэропорта. В небольшом здании сразу же увидел белый лист бумаги, на котором было мое имя! Бумагу держал Г-н Грегорий, с которым я отправился в Коряжму! Г-н Грегорий напомнил мне великого моржа! У него были маленькие очки, большие усы, золотое кольцо на пальце и большой живот! Он не выглядел слишком разговорчив! Просто спросил, как мой полет и что-то упоминал о турбулентности, а затем пошел покурить! Между Коряжмой и Сыктывкаром 300 км. Мы сели в машину, это не была черная Волга а большой Volkswagen Van! Г-н Грегорий включил музыку (Русская попса), и мы отправились в путь. Как истинный русский водитель, хотя скорость ограничена на 70 км/ч г-н Григорий ехал 120 км/ч! Я очень устал, и разговоров не ожидал, так скоро после прохождения значительного участка в молчании (т.е. только в сопровождении Русских хитов) мои глаза стали очень тяжелыми и я собирался засыпать, когда вдруг Господин "морж" снова дал голос! Я не знаю, что случилось что он вдруг ожил, но он начал рассказывать мне о сваем автомобиле и коробке передач, о выходе на пенсию, о дтп его жены и о каникулах в Европе! Несмотря на то, что я устал смело отвечал: да, нет и ага! После краткой беседы, г-н Грегорий опять замолчал, и я заснул. Я проснулся когда я почувствовал, что моя голова подпрыгивает, как мяч для пинг-понга! Это означало, что асфальт закончился, и тогда я понял, что в виду имел Григорий когда говорил в аэропорту "турбулентности были? Теперь они будут ". Мы ехали через леса, только полная темнота, и лишь изредка проходили деревянные хижины. Г-н Грегорий сообщил мне, что мы оставили Республику Коми и входим в Архангельскую область. Дорога была ужасной, дырявая как швейцарский сыр, на самом деле, эту дорогу не можно назвать дорогой! Григорий грустно сказал «Я ездил вокруг Европы и в России, и везде есть хорошие дороги, везде, но здесь мы её не имеем. Почему это так? "Я не знал, что ему сказать,и мне стало его очень жалко. Наступил момент молчания, а затем в радио появилась следующая песня "Россия, нажми на газ". Г-н Грегорий улыбнулся слегка и повторить вслух "Да нажать на газ можно, только где дорога чтобы это сделать!" В этой темноте я чувствовал, что я путешествую по галактике, начал идти дождь, и я чувствовал, что иду через звездную пыль! Я вспомнил монгольские дороги и ночь когда мы искали юрты! Потом на дороге увидели ряд грузовиков, г-н Грегорий прокомментировал это коротко: "что-то не так". Оказалось, что одном из грузовиков похоронен в грязи и перекрыл всю дорогу! Мы должны были вернуться около 50 км до ближайшего перекрестка. Г-н Грегорий сказал, что осенью и весной (когда дожди и когда оттепель), один раз этот маршрут (200 км) проехал в течене 8 часов. Я думал, что зимой должно быть еще хуже! Но Г-н морж", заявил, что зимой дорога замерзает гладко, как лист бумаги, и тогда мржно нажать на газ! Мы уехали после 22 и в 4 часа ночи мы приехали в Коряжму. Г-н Грегорий сказал мне, что это город, который состоит только из трех улиц, а остальное это просто небольшие улицы между ними! Когда Г-н "морж" говорили о улицах, я думал, что снова все оставил и приехал на новое место, где никого не знаю, и, вероятно, в течение короткого времени снова уеду. Вдруг радио полетела песния которой рефреном были  слова «меняешь города, как перчатки", я подумал о городах, которые уже остались позади, и я чувствовал себя грустно. Затем г-н Григорий сказал: "Мы здесь", и остановился перед зданием № 10 на улице Ленина!
На конец фото! Конфеты от UTair! Они называются "взлет", и я надеюсь, что мои следующие взлеты будут так сладкие, как эта конфетка!

niedziela, 14 października 2012

Walonkowy Sen!


Czas na pierwszy post! Stało się, przenoszę się do Rosji. Nie będzie to moja pierwsza podróż do mateczki, ale każda nowa podróż niesie nieznane! W sumie nie wiem czy będzie to można nazwać podrożą... postanowiłem więc nazwać swój blog  "Moje rosyjskie życie",  ten tytuł lepiej tu pasuje! Będę pracować na budowie 6 dni w tygodniu, więc na podróże marne perspektywy, dlatego będę skupiać się na Russian life! i już niedługo, aby upodobnić się do tubylców zakupuję walonki, futro z bobra i sanie :P piszę z przymrużeniem oka o tych zakupach, ale stres jest! Wcześniej byłem na Syberii południowej i to wiosną a teraz czeka mnie prawdziwa najprawdziwsza rosyjska zima, także tematy mrozowe i temperaturowe pewnie będą często gościć! Mój trip rozpoczyna się 18.10.2012, kiedy to o 5.30 będę jechać w kierunku Kaliningradu potem Moskwa (która never sleep) a dalej tajemniczy Syktywkar, z którego udaję się do ostatniego punktu jakim jest Koriażma (w której to, będę wieść swoje Russian life na zesłaniu)! Ciocia Wikipedia pisze o niej tak: Koriażma liczy 42 810 mieszkańców i jest lokalnym centrum przemysłu celulozowo-papierniczego, który dostarcza 91,7% ogólnej wartości produkcji i usług w mieście. Zapowiada się celulozowe szaleństwo i celuloza ewrydej! Pewnie zastanawiacie się: gdzie będę mieszkać, czym dokładnie będę się zajmował i ile par kaleson zabieram, ale muszę wam powiedzieć, że sam tego jeszcze nie wiem!. Oprócz miejsca mojego zesłania, reszta stanowi wielką niewiadomą!  Wiem tylko, że A) zamiast pakować się pisze tego bloga i B) kolejny post będzie już from Russia! A i jeszcze parę słów o walonkach! Sennik internetowy mów, iż nowe buty (nowe walonki w moim przypadku) oznaczają daleką podróż, wiec coś w tych snach jednak jest! Na koniec pokażę wam jak one wyglądają żebyście też mieli walonkowy sen :) 





Valenki Dream! 


    It’s time to write my first post! It happened! I‘m moving to Russia. It will not be my first trip to Mother Russia, but each new journey brings the unknown! I was not sure about giving a word ‘journey’ in a title ... so I decided to call my blog "My Russian life", because the title suits better ! I'll work on a construction six days a week, so no perspective for journeys and because of that I will focus on Russian life! Soon, to become more like local people, I will buy valenki, coat of the beaver fur and sleigh –even though I’m kidding I’m still stressed about the whole situation! Before, I was in southern part of Siberia and that was during the spring, but now I will experience the real Russian winter, the frost and temperature issues probably will frequently be my topics on this blog! My trip begins 18/10/2012, at 5.30 when I go to Kaliningrad ,after that - Moscow (which never sleeps), and next- the mysterious Syktyvkar, then I will go to the last point which is Koryazhma (I will have my Russian life there)! Let's see what aunt Wikipedia is saying about  that city: Koryazhma counts 42 810 inhabitants and is the center of the local pulp and paper industry, which provides 91.7% of the total value of products and services in the city. That means cellulose everyday!. Perhaps you're wondering: where I will be living, what exactly I will be doing and how many pairs of pants I’m taking with me, but I have to say that I don’t know that yet ! I The only thing I know is the name of the city where I will be living, the rest is unknown! I also know that A) instead of packing I’m writing this blog and B) next post will be from Russia! Ah, and a few more words about  valenki!  In Internet dream-book new shoes (new valenki  in my case) mean a long journey, apparently there must be something to it! Lastly , I will show how the valenki look like for you to have a valenki dream like me!



Сон о валенках!

        Пришло время написать мой первый пост! Это случилось! Я переезжаю в Россию. Это не будет моя первая поездка в ​​ матушку-Россию, но каждая новая поездка приносит неизвестное! Я не был уверен - ставить или нет слово  «путешествие»  в названии ... я решил назвать свой ​​блог "Моя русская жизнь", это название подходит лучше! Я буду работать на стройке шесть дней в неделю, так что нет никаких перспектив для поездок и из-за этого я сосредоточусь на русской жизни! Вскоре чтобы стать более похожими на местное население, я буду покупать валенки, пальто из меха бобра и сани, конечно  я шучу, но стресс надо заменить  смехом! До этого я был в южной части Сибири, и это было весной, но теперь я буду испытывать настоящую русскую зиму, мороз и температура, вероятно, часто будут темой на этом блоге! Моя поездка начинается 18/10/2012, в 5.30, когда я собираюсь в Калининград, после чего - Москва (которая никогда не спит), а следующий таинственный Сыктывкар, последний пункт – Коряжма (здесь буду жить). Давайте посмотрим, что тетя Wikipedia говорит о этом городе: Коряжма насчитывает 42 810 жителей и является центром местной целлюлозно-бумажной промышленности, которая обеспечивает 91,7% от общего объема товаров и услуг в городе. Это означает - целлюлоза каждый день! Возможно, вы задаетесь себе вопрос: где я буду жить, что именно я буду делать и сколько пар штанов я беру с собой, я могу только сказать, что я еще этого не знаю! единственное, что я знаю это название города, в котором я буду жить, остальное неизвестно! Я также знаю, что: а) я должен упаковывать чемодан, но пишу этот блог и б) Следующий пост будет уже из России! Ах, и еще несколько слов о валенках! Online-сонник говорит, что новые туфли (новые валенки в моем случае) означают долгое путешествие, по-видимому, сны говорят правду! Наконец, я покажу вам валенки (валенко-калоши как сказала Ола) чтобы, у вас также были сны о валенках!