niedziela, 16 grudnia 2012

Wężowe Święta!!!


Witajcie! No i mamy ochłodzenie od kilku dni temperatury są poniżej -20 stopni a dziś nawet było -26, ale oczywiście na nikim nie robi to wrażenia, bo w styczniu i tak do -40 może być :).  Dziś zaliczyłem nowe mrozowe doświadczenie, zamarzanie rzęs! Wystarczy, że lekko oczy załzawią i od razu wszystko zamarza! Podobnie dzieje się w nosie :) Sposób na to jest jeden! Trzeba dobrze owinąć się szalikiem i niczym mały parowozik wydychać ciepłe powietrze i wtedy się nie zamarza! Ścieżki dla rowerzystów zamieniły się w nartostrady i codziennie można zobaczyć ludzi przemierzających miasto na biegówkach. Wózki dziecięce zamieniono na sanki, u nas zazwyczaj cięgnie się je za sobą na sznurku a tutaj pomyśleli i rodzice maja długi uchwyt żeby było wygodnie je pchać. Kiedy idzie się do hipermarketu można zobaczyć całe rzędy zaparkowanych sanek! Z cyklu informacji lekarskich: Ostatnio przeżyłem szok, iż dentysta wydaje kartę gwarancyjną na plombę którą zakłada, w tym wypadku było to pół roku. Jeśli plomba wypadnie w tym czasie można zgłosić się z gwarancją i usterka będzie naprawiona! Przed toną świątecznych łakoci warto zadbać o zęby! W centrum miasta stoi już gigantyczna choinka a wszyscy są w szale zakupów. A w sklepach nastąpiło istne zawężowienie! Kartki świąteczne, świeczki, maskotki, czekoladki  a nawet bombki. Wszystko z wężami, kobrami i żmijami! Czytałem, że według kalendarza Chińskiego rok 2013 jest rokiem węża, i generalnie wąż jest tutaj uważany za symbol zdrowia, szczęścia i pomyślności! Ale powiem Wam, że dość dziwnie to wygląda np. kartki świąteczne z wężem oplecionym wokół choinki! Trochę mnie to zaszokowało, ale co kraj to obyczaj! Mam nawet wrażenie, że Dziadka Mroza jest mniej niż węży! A elementów religijnych, takich jak u nas żłóbek, czy pierwsza gwiazdka,  tutaj nie ma wcale! Zdarzają się jeszcze bałwanki i choinki, ale ilościowo węży nic nie przebije! Na ulicach podobnie jak u nas dzieciaki odpalają petardy o fajerwerkach nie wspomnę, bo to jest tutaj całoroczna rozrywka a ich huk można usłyszeć co weekend przez cały rok! Cała Koriażma mówiła o otwarciu miejskiego lodowiska, ale zważywszy na moje umiejętności łyżwiarskie raczej się tam nie pojawię  Za to cała Rosja jest zawiedziona! Grupa Tatu powróciła, ale wszyscy są rozczarowani, iz jak za dawnych lat dziewczęta pod koniec występu nie złączyły się w soczystym pocałunku!  Naprawdę smutne, może już z tego wyrosły ;) Rosjanie wspominają lata świetności Tatu a ja ostatnio siedząc w jednym z biur i oczekują na podpisanie dokumentów usłyszałem w radiu  "Kolorowe jarmarki" w dziwnym męskim wykonaniu, bo niby po polsku pan śpiewał, ale po akcencie dało się usłyszeć, że nie jest Polakiem, zwłaszcza przy słowie "kogucików" które rozbrzmiewało jako "koguczików" w jego wykonaniu! Maryla Rodowicz była kiedyś bardzo popularna w ZSRR  ale dziś już mało kto o niej pamięta, jednak jest jeszcze jedna gwiazda, którą Rosjanie kochają po dziś dzień! Jest to Anna German! Starsi, którzy pamiętają tamte czasy zawsze przytaczają Annę German jako wybitną artystkę! Młodzi już nie wiedzą kto to Anna German, ale  na stacji podobnej do naszych "Złotych przebojów" co jakiś czas można usłyszeć piosenki własnie Rodowicz i German. Oczywiście słysząc "Kolorowe jarmarki" pomyślałem sobie o Polsce i jak niewyobrażalnie wspaniale było by być z wami na święta! I jest nius z ostatniej chwili ( wtedy nucąc "jarmarki" jeszcze tego nie wiedziałem) wracam do Polski 21 grudnia, bilet już jest. Dwa dni w drodze i będę na miejscu! Także liczę że się zobaczmy! A tym czasem kilka świątecznych zdjęć dla was i do zobaczenia na My Russian Life już w nowym 2013 roku! 







A no i co to za święta bez świątecznych piosenek! 




piątek, 7 grudnia 2012

Raz dwa trzy czipsorybę zjadasz ty!


Witam, witam i o mrozy pytam, słyszałem, że w Polsce lekko sypnęło ;) U mnie na razie się uspokoiło i temperatura utrzymuje się na poziomie -10 stopni. Na dworze jest bardzo przyjemnie. Śnieg skrzypi pod nogami i  mrozik lekko szczypie! Szkoda tylko że ciemnica aż do 9 rano potem dopiero lekko się przejaśnia. Mimo ciemności zwiedziłem już wiele zakamarków fabryki i muszę wam powiedzieć, że zapach zgniłej gotowanej kapusty to nie wszystko... można jeszcze wydzielić zapach zgniłego jajka, ale najbardziej dobijający jest zapach, który przypomina świeżo puszczonego bąka! Na szczęście większość dnia spędzam na samym końcu fabryki i tam już te zapachy nie dochodzą! Poza fabrycznymi zakamarkami zapuściłem się też w okoliczne landy :)  Dziś już Piątek, ale cofnijmy się do Niedzieli. Wtedy właśnie udałem się do miejscowości Wielki Ustiug, Pewnie już oglądaliście fotki z historycznej wizyty Marka Ł, w hacjendzie Dziadka Mroza! Powiem Wam, że fajnie było to zobaczyć, ale szału nie ma. Poza tym bilecik kosztuje w przeliczeniu ponad 70 zł a za wszystkie atrakcje wewnątrz i tak trzeba dodatkowo płacić! Nawet zdjęcie z samym Dziadkiem Mrozem kosztuje dodatkowo 5 zł i co najlepsze trzeba je wykonać własnym aparatem, gdyż dziadek nie posiada sprzętu fotograficznego! Generalnie Dziadula jakiś małomówny, cukierka mi nie dał  i maił sztuczną brodę! Na miejscu zwiedzić można między innymi sypialnię Dziadka  Mroza, siłownię, gabinet i oczywiście sklepik z pamiątkami. Jest także małe Zoo i ogród zimowy (miałem okazję zajrzeć i to raczej była mała szklarnia niż ogród a na zoo nie miałem już siły) jak zwykle marudzę, ale marudzę, więc jestem i mam to już we krwi, ale są rzecz jasna pozytywy: przejechałem się przez tajgę za dnia, wyrwałem się z Koriażmy i zobaczyłem piękne cerkwie w centrum Wielkiego Ustiugu no i milo było pospacerować po świeżym powietrzu, bo było tylko -14, więc w sam raz na spacerek. Miło wspominam także kafe Dziadka Mroza gdzie zjadłem pyszne blinczki ze zguścionką i talerz gorącej solianki z łychą śmietany na środku!  A wczoraj były Mikołajki! Rosjanie nie mają Świętego Mikołaja tylko Dziadka Mroza, który świętuje swoje urodziny jakoś pod koniec listopada i dlatego nie znają takiej tradycji i nie obchodzą  Mikołajek, ale ja obchodzę i tak jak obiecałem z tej okazji ( i generalnie z okazji tego że czytacie mojego bloga) mam coś speszjal dla Was! A  w szczególności dla tych, którzy czytają posty a mianowicie kartka świąteczna prosto from Raszja. Wystarczy tylko przysłać swój adres przez fanpejdża lub wpisać adres w komentarzu! Kartki będę wysyłać w każdy zakątek świata, do momentu wyjazdu z Rosji (nadal nie wiem kiedy wrócę) Mam nadzieję, że się cieszycie  i że już szykujecie specjalne miejsca na półkach, witrynkach i w ramkach na tą wyjątkową kartkę świąteczną :)  Już czuję waszą euforię bijącą przez łącza, ale wracamy do rosyjskiego życia, które zaskakuje każdego dnia! Ostatnio zadziwił mnie tutejszy styl noszenia czapek przez mężczyzn! Nadziewają oni czapkę na czubek głowy tak aby nie zasłaniała uszu, co powoduje że czapka sterczy w stożkowaty sposób! Wiem, że opisu ciężko to sobie wyobrazić, ale postaram się zrobić fotkę żeby wam to pokazać! A czy wiedzieliście, że Rosjanie licząc na palcach robią to w przeciwnym kierunku niż europejczycy! My liczymy zaczynając od kciuka i prostując kolejne palce. Rosjanie zawsze zaczynają od małego palca, zaginając kolejne do środka! Rosjanie to również najwięksi na świecie fani nasion słonecznika! w każdym supermarkecie można oprócz działu z czipsami znaleźć dział słonecznikowych nasionek! I na każdym kroku można spotkać kogoś z torebeczką z napisem "siemieczki" Byłem również zaproszony na domową posiadówkę przy browarze. My Polacy zakupilibyśmy pakę czipsów i  orzeszki, natomiast Rosjanie na taką okazje zakupili wspomniane nasionka-"siemieczki" i suszoną soloną rybę, która pokrojona w plastry stanowiła czipsy! Była to ryba gorbusza i muszę dodać, że dawno nie jadłem czegoś tak słonego! Wikipedia mówi, że to gatunek anadromicznej ryby z rodziny łososiowatych, cokolwiek to znaczy była smaczna! Generalnie nie przepadam za rybami ale te tutejsze wyjątkowo mnie przekonują. Ostatnio coś rybiastego i tak smacznego jadłem na Syberii i był to wędzony na gorąco omul, bo Rosjanie wędzą na dwa sposoby, są to tak zwane gorące i zimne wędzenia i ciężko stwierdzić, które lepsze, każde z nich daje inne smakowe doznania. Rosyjskie nazwy ryb stanowią dla mnie totalną zagadkę, ale powoli się uczę i wiem że np. "trieska" to dorsz. Więcej o rybach można dowiedzieć się nie tylko z Wikipedii, ale także z książek.  I za to również uwielbiam Rosję, że cały czas panuje tutaj kult książki i ludzie bardzo często pytają o "a co lubisz czytać" "jaką literaturę lubisz"! U nas mam wrażenie rzadko zdarza się mówić o książkach zwłaszcza przy piwie a szkoda! Poza tym tak samo jak wy czekam na świąteczną ciężarówkę Coca-Coli! Kolejny totalnie świąteczny post już niedługo! A na koniec jak zawsze parę fotek! Do zobaczenia, oby jeszcze przed nowym rokiem!