niedziela, 16 grudnia 2012

Wężowe Święta!!!


Witajcie! No i mamy ochłodzenie od kilku dni temperatury są poniżej -20 stopni a dziś nawet było -26, ale oczywiście na nikim nie robi to wrażenia, bo w styczniu i tak do -40 może być :).  Dziś zaliczyłem nowe mrozowe doświadczenie, zamarzanie rzęs! Wystarczy, że lekko oczy załzawią i od razu wszystko zamarza! Podobnie dzieje się w nosie :) Sposób na to jest jeden! Trzeba dobrze owinąć się szalikiem i niczym mały parowozik wydychać ciepłe powietrze i wtedy się nie zamarza! Ścieżki dla rowerzystów zamieniły się w nartostrady i codziennie można zobaczyć ludzi przemierzających miasto na biegówkach. Wózki dziecięce zamieniono na sanki, u nas zazwyczaj cięgnie się je za sobą na sznurku a tutaj pomyśleli i rodzice maja długi uchwyt żeby było wygodnie je pchać. Kiedy idzie się do hipermarketu można zobaczyć całe rzędy zaparkowanych sanek! Z cyklu informacji lekarskich: Ostatnio przeżyłem szok, iż dentysta wydaje kartę gwarancyjną na plombę którą zakłada, w tym wypadku było to pół roku. Jeśli plomba wypadnie w tym czasie można zgłosić się z gwarancją i usterka będzie naprawiona! Przed toną świątecznych łakoci warto zadbać o zęby! W centrum miasta stoi już gigantyczna choinka a wszyscy są w szale zakupów. A w sklepach nastąpiło istne zawężowienie! Kartki świąteczne, świeczki, maskotki, czekoladki  a nawet bombki. Wszystko z wężami, kobrami i żmijami! Czytałem, że według kalendarza Chińskiego rok 2013 jest rokiem węża, i generalnie wąż jest tutaj uważany za symbol zdrowia, szczęścia i pomyślności! Ale powiem Wam, że dość dziwnie to wygląda np. kartki świąteczne z wężem oplecionym wokół choinki! Trochę mnie to zaszokowało, ale co kraj to obyczaj! Mam nawet wrażenie, że Dziadka Mroza jest mniej niż węży! A elementów religijnych, takich jak u nas żłóbek, czy pierwsza gwiazdka,  tutaj nie ma wcale! Zdarzają się jeszcze bałwanki i choinki, ale ilościowo węży nic nie przebije! Na ulicach podobnie jak u nas dzieciaki odpalają petardy o fajerwerkach nie wspomnę, bo to jest tutaj całoroczna rozrywka a ich huk można usłyszeć co weekend przez cały rok! Cała Koriażma mówiła o otwarciu miejskiego lodowiska, ale zważywszy na moje umiejętności łyżwiarskie raczej się tam nie pojawię  Za to cała Rosja jest zawiedziona! Grupa Tatu powróciła, ale wszyscy są rozczarowani, iz jak za dawnych lat dziewczęta pod koniec występu nie złączyły się w soczystym pocałunku!  Naprawdę smutne, może już z tego wyrosły ;) Rosjanie wspominają lata świetności Tatu a ja ostatnio siedząc w jednym z biur i oczekują na podpisanie dokumentów usłyszałem w radiu  "Kolorowe jarmarki" w dziwnym męskim wykonaniu, bo niby po polsku pan śpiewał, ale po akcencie dało się usłyszeć, że nie jest Polakiem, zwłaszcza przy słowie "kogucików" które rozbrzmiewało jako "koguczików" w jego wykonaniu! Maryla Rodowicz była kiedyś bardzo popularna w ZSRR  ale dziś już mało kto o niej pamięta, jednak jest jeszcze jedna gwiazda, którą Rosjanie kochają po dziś dzień! Jest to Anna German! Starsi, którzy pamiętają tamte czasy zawsze przytaczają Annę German jako wybitną artystkę! Młodzi już nie wiedzą kto to Anna German, ale  na stacji podobnej do naszych "Złotych przebojów" co jakiś czas można usłyszeć piosenki własnie Rodowicz i German. Oczywiście słysząc "Kolorowe jarmarki" pomyślałem sobie o Polsce i jak niewyobrażalnie wspaniale było by być z wami na święta! I jest nius z ostatniej chwili ( wtedy nucąc "jarmarki" jeszcze tego nie wiedziałem) wracam do Polski 21 grudnia, bilet już jest. Dwa dni w drodze i będę na miejscu! Także liczę że się zobaczmy! A tym czasem kilka świątecznych zdjęć dla was i do zobaczenia na My Russian Life już w nowym 2013 roku! 







A no i co to za święta bez świątecznych piosenek! 




piątek, 7 grudnia 2012

Raz dwa trzy czipsorybę zjadasz ty!


Witam, witam i o mrozy pytam, słyszałem, że w Polsce lekko sypnęło ;) U mnie na razie się uspokoiło i temperatura utrzymuje się na poziomie -10 stopni. Na dworze jest bardzo przyjemnie. Śnieg skrzypi pod nogami i  mrozik lekko szczypie! Szkoda tylko że ciemnica aż do 9 rano potem dopiero lekko się przejaśnia. Mimo ciemności zwiedziłem już wiele zakamarków fabryki i muszę wam powiedzieć, że zapach zgniłej gotowanej kapusty to nie wszystko... można jeszcze wydzielić zapach zgniłego jajka, ale najbardziej dobijający jest zapach, który przypomina świeżo puszczonego bąka! Na szczęście większość dnia spędzam na samym końcu fabryki i tam już te zapachy nie dochodzą! Poza fabrycznymi zakamarkami zapuściłem się też w okoliczne landy :)  Dziś już Piątek, ale cofnijmy się do Niedzieli. Wtedy właśnie udałem się do miejscowości Wielki Ustiug, Pewnie już oglądaliście fotki z historycznej wizyty Marka Ł, w hacjendzie Dziadka Mroza! Powiem Wam, że fajnie było to zobaczyć, ale szału nie ma. Poza tym bilecik kosztuje w przeliczeniu ponad 70 zł a za wszystkie atrakcje wewnątrz i tak trzeba dodatkowo płacić! Nawet zdjęcie z samym Dziadkiem Mrozem kosztuje dodatkowo 5 zł i co najlepsze trzeba je wykonać własnym aparatem, gdyż dziadek nie posiada sprzętu fotograficznego! Generalnie Dziadula jakiś małomówny, cukierka mi nie dał  i maił sztuczną brodę! Na miejscu zwiedzić można między innymi sypialnię Dziadka  Mroza, siłownię, gabinet i oczywiście sklepik z pamiątkami. Jest także małe Zoo i ogród zimowy (miałem okazję zajrzeć i to raczej była mała szklarnia niż ogród a na zoo nie miałem już siły) jak zwykle marudzę, ale marudzę, więc jestem i mam to już we krwi, ale są rzecz jasna pozytywy: przejechałem się przez tajgę za dnia, wyrwałem się z Koriażmy i zobaczyłem piękne cerkwie w centrum Wielkiego Ustiugu no i milo było pospacerować po świeżym powietrzu, bo było tylko -14, więc w sam raz na spacerek. Miło wspominam także kafe Dziadka Mroza gdzie zjadłem pyszne blinczki ze zguścionką i talerz gorącej solianki z łychą śmietany na środku!  A wczoraj były Mikołajki! Rosjanie nie mają Świętego Mikołaja tylko Dziadka Mroza, który świętuje swoje urodziny jakoś pod koniec listopada i dlatego nie znają takiej tradycji i nie obchodzą  Mikołajek, ale ja obchodzę i tak jak obiecałem z tej okazji ( i generalnie z okazji tego że czytacie mojego bloga) mam coś speszjal dla Was! A  w szczególności dla tych, którzy czytają posty a mianowicie kartka świąteczna prosto from Raszja. Wystarczy tylko przysłać swój adres przez fanpejdża lub wpisać adres w komentarzu! Kartki będę wysyłać w każdy zakątek świata, do momentu wyjazdu z Rosji (nadal nie wiem kiedy wrócę) Mam nadzieję, że się cieszycie  i że już szykujecie specjalne miejsca na półkach, witrynkach i w ramkach na tą wyjątkową kartkę świąteczną :)  Już czuję waszą euforię bijącą przez łącza, ale wracamy do rosyjskiego życia, które zaskakuje każdego dnia! Ostatnio zadziwił mnie tutejszy styl noszenia czapek przez mężczyzn! Nadziewają oni czapkę na czubek głowy tak aby nie zasłaniała uszu, co powoduje że czapka sterczy w stożkowaty sposób! Wiem, że opisu ciężko to sobie wyobrazić, ale postaram się zrobić fotkę żeby wam to pokazać! A czy wiedzieliście, że Rosjanie licząc na palcach robią to w przeciwnym kierunku niż europejczycy! My liczymy zaczynając od kciuka i prostując kolejne palce. Rosjanie zawsze zaczynają od małego palca, zaginając kolejne do środka! Rosjanie to również najwięksi na świecie fani nasion słonecznika! w każdym supermarkecie można oprócz działu z czipsami znaleźć dział słonecznikowych nasionek! I na każdym kroku można spotkać kogoś z torebeczką z napisem "siemieczki" Byłem również zaproszony na domową posiadówkę przy browarze. My Polacy zakupilibyśmy pakę czipsów i  orzeszki, natomiast Rosjanie na taką okazje zakupili wspomniane nasionka-"siemieczki" i suszoną soloną rybę, która pokrojona w plastry stanowiła czipsy! Była to ryba gorbusza i muszę dodać, że dawno nie jadłem czegoś tak słonego! Wikipedia mówi, że to gatunek anadromicznej ryby z rodziny łososiowatych, cokolwiek to znaczy była smaczna! Generalnie nie przepadam za rybami ale te tutejsze wyjątkowo mnie przekonują. Ostatnio coś rybiastego i tak smacznego jadłem na Syberii i był to wędzony na gorąco omul, bo Rosjanie wędzą na dwa sposoby, są to tak zwane gorące i zimne wędzenia i ciężko stwierdzić, które lepsze, każde z nich daje inne smakowe doznania. Rosyjskie nazwy ryb stanowią dla mnie totalną zagadkę, ale powoli się uczę i wiem że np. "trieska" to dorsz. Więcej o rybach można dowiedzieć się nie tylko z Wikipedii, ale także z książek.  I za to również uwielbiam Rosję, że cały czas panuje tutaj kult książki i ludzie bardzo często pytają o "a co lubisz czytać" "jaką literaturę lubisz"! U nas mam wrażenie rzadko zdarza się mówić o książkach zwłaszcza przy piwie a szkoda! Poza tym tak samo jak wy czekam na świąteczną ciężarówkę Coca-Coli! Kolejny totalnie świąteczny post już niedługo! A na koniec jak zawsze parę fotek! Do zobaczenia, oby jeszcze przed nowym rokiem! 







środa, 28 listopada 2012

Zrób mi proszę "Fingerczek!


Witajcie! Nadal jest ciepło na kilka dni zniknął śnieg i tylko czasami chwilę poprószy, za to zabłocenie sprawia, iż moje nerwy są na granicy wytrzymałości (Już nieaktualne. Dziś nastał mróz. Rano -17, w nocy -21)! Sklep jest około 100 m, ale żeby do niego dojść i ominąć wszystkie błocka musisz zrobić slalom na 400 m! Poza tym nigdy nie wiadomo czy w kałuży, w której za chwilę postawisz nogę nie wpadniesz po kolana (kiedy to pisałem nie wiedziałem, że mnie też to spotka, na szczęście tylko do kostki), dlatego też rzadko można spotkać tu kogoś w czystym obuwiu :P oni chyba już tutaj wychodzą z założenia, że po co je czyścić skoro i tak się ubrudzi, ale nie tylko z butami tak mają z samochodami jest podobnie, znaleźć jakiś czysty graniczy z cudem! Rosjanie to bardzo wyluzowany naród codziennie rano obserwuję bardzo śmieszy obrazek. Polacy od rana biegają szukają narzędzi, łapią się z głowy i krzyczą "o k** jeszcze to jest nie zrobione", "ja p*** tyle pracy a tak mało czasu" i "k*** ja p**" za to Rosjanie siadają, odpalają papieroska, rozmawiają, śmieją się, mają totalny spokój i luz. Jednak  jest jedna dziedzina w której to własnie Rosjanie mają większy stres i parcie! U nas już nie ma takiego ciśnienia i młodzi ludzie wstępują dość późno w związki małżeńskie, ale tutaj parcie jest ogromne! jedno z pierwszych pytań jakie Rosjanie zadają nowo poznanej osobie to własnie "Czy masz męża/żonę" Poznałem ostatnio Rosjanina, który oczywiście zadał mi to pytanie :) on, choć jest w podobnym wieku jak ja, jest już żonaty od kilku lat i ma dziecko a kiedy usłyszał, że ja jeszcze nie, obrał sobie za cel znalezienie żony dla mnie :) metodę jego poszukiwań postanowiłem nazwać "fingerczek" myślę, że z tej nazwy łatwo można odczytać o co chodzi, ale przytoczę wam scenkę żeby było to zupełnie jasne. Stoimy w sklepie i słyszę "spójrz na stoisko z telefonami konsultantka nie ma obrączki!" po czym ja swoją metodą "faceczek" patrze na dziewczynę i mówię "spójrz na jej twarz!" na co on mi odpowiada "no co chcesz, piękna nie jest, ale nie ma obrączki!". Oni tutaj maja jakąś zaburzoną kolejność. Najpierw obczajka palca czy jest obrączka a potem dopiero reszta i nawet mam wrażenie, że reszta już jest mało istotna, ważne żeby nie było obrączki!  Z obrączką czy bez można odwiedzić rosyjską saunę czyli banie! Pierwszy raz w bani byłem na Syberii i była to ekskluzywna bania z plazmą w środku i wynajęta tylko dla grupki osób, tym razem wybrałem się do najprawdziwszej publicznej sauny! Rosyjska bania w przeciwieństwie do fińskiej jest typem sauny suchej i w trakcie człowiek aż tak mocno się nie poci. Stwierdzam jednak, że tamta poprzednia sauna była jakaś mniej gorąca (albo może już nie pamiętam), bo dziś temperatura była tak wysoka,że myślałem że mi nozdrza wypali, musiałem oddychać przez usta, no i nie dawali czapek ochronnych, które trzeba zakładać, bo strasznie się włosy wysuszają, nie mówiąc już o masażu zmoczonym brzozowymi gałązkami! Dlatego też długo w saunie nie wytrzymałem, podobnie jak w klubie w którym miałem okazję być w weekend :P Dyskoteka nazywa się SAJGON (uwaga w mieście są jeszcze dwie, z czego jedna nazywa się TRAKTOR i kilka mniejszych klubów jak DYZMA czy BRYLANTYNA) i rzeczywiście był istny sajgon! Generalnie średnia wieku około 35-40, na parkiecie dominowały panie w kwiecistych sukniach i weselnych kokach! Dużo jedzenia na stolikach i jeszcze więcej alkoholu. Nie obyło się bez bijatyki, ale najbardziej weselnego klimatu dodawał śpiew na żywo przeplatany z piosenkami z taśmy! Czułem się tam dziwnie młodo, no i "fingerczek" dzieje się tam praktycznie non-stop!  Jeszcze informator lekarski :P. Odwiedziłem stomatologa, o dziwo całkiem przyzwoity gabinet, bo nasłuchałem się rożnych przerażających historii o dentystach w Rosji. Chłopak któremu robiono ząb pyta "Długo będzie boleć?" na co pani dentystka (dodam że platynowa blondi z mega dekoltem i krótkiej mini) mówi "Niech się pan napije koniaku i przejdzie" (pewnie już zrobiła fingerczek :P) ach te rosyjskie sposoby na wszystko :P  

A na koniec fotka z gabinetu mojej ulubionej zakładowej pani doktor!








poniedziałek, 19 listopada 2012

Mróz-Mróz-Pies!


Czy mi się wydaje czy ten poprzedni post powstał wczoraj? Niestety czas pędzi jak oszalały i 22.11.12 minie miesiąc odkąd moja noga stanęła na rosyjskiej ziemi! Powiem wam, że w żadnym inny kraju nie czuje się tak swojsko jak w Rosji, zastanawiałem się dlaczego tak jest i doszedłem do wniosku, że to chyba przez język, kiedy bywałem w innych krajach np. w Brazylii, w Maroku, w Mongolii czy na Malcie, patrzyłem na ludzi i nic nie rozumiałem, dlatego mogłem czuć się trochę obco, a tutaj praktycznie wszystko rozumiem (oczywiście poza nazwami jakiś dziwnych urządzeń,  o których stale mówią na budowie - ostatnio zaskoczył mnie pulper = WTF is pulper? [dodam, że nawet Word nie zna tego sowa i sugeruje zmianę na pulpet!] ale o dziwo takie słowo istnieje i perforator to przy tym pikuś) i wszytko co widzę i słyszę nie stanowi dla mnie bariery a w takiej Brazylii musiałem wybierać dania z menu metodą losowania, bo nie wiedziałem co te dziwne zlepki literek oznaczają, no napis coca-cola czy guarana umiałem odczytać, ale np. Mongolia to już jak podróż prze kosmos, chociaż można tam spotkać polskie produkty typu cukierki korsarze i ogórki konserwowe marki Urbanek i zawsze można pokazać palcem na wybrany produkt :) Najśmieszniejsze jest, że w mongolskie litery są identyczne (poza kilkoma) z rosyjską cyrylicą, więc znając rosyjski można przeczytać wyrazy, ale słowa, które powstają nie przypominają niczego. Bajarlaa o ile pamiętam to chyba dziękuję po mongolsku :) A na temat produktów dodam, że w Rosji królują polskie mrożonki! Ale każda miłość ma swoje granice! Uwielbiam Rosję i jak już pisałem czuję się tu dobrze, ale czasami ta miłość przeradza się w wielki W*K*U*R*W!  A najczęściej wtedy, kiedy muszę brnąć prze błocko, bo nie ma chodnika. Zwłaszcza że aktualnie trwa dziwny ciąg pogodowy śnieg-deszcz-chlapa-mróz-śnieg-mróz-deszcz.., co doprowadza mnie do szału! zdecydowanie wolę ciąg mróz-mróz-mróz przynajmniej można przejść przez miasto suchą nogą! ostatnio było nawet +7, więc ciapa na chodnikach była nieziemska! Jak już jesteśmy przy pogodzie to będzie mała anegdotka szpitalna odnośnie pogody :) W czasie wizyty u kardiologa pani doktor nagle zwraca się do mnie "a czy ma pan już objawy depresji?" ja "yyyyy nie, a skąd takie pytanie" Pani doktor " No wie Pan u nas praktycznie nie ma słońca, my już tutaj przywykliśmy, ale pan pewnie zaraz w depresje wpadnie" ja : "Nie, nie, też się przyzwyczaję"  ale z tym słońcem to przekichane rzeczywiście tutaj - iście angielska pogoda można rzec! A mrozik + słońce to takie piękne połączenie! skojarzyła mi się ta piosenka ciekawe czy autor myślał o Koriażmie :P 



Myślał czy nie, faktem jest, że słońca tu mało....za to kolory ubrań pań na ulicy ożywiają szarą codzienność i ja pewnie też zwłaszcza podczas przechodzenia prze ulicę, od razu widać ze jestem obcokrajowcem i kierowcy robią wielkie oczy, bo rozglądam się na ulicy i zatrzymuję przed wejściem na pasy. Rosjanie tego w ogóle nie robią! tylko pędza przed siebie np. na zakupy :) Nie wiem jak w Polsce, ale w rosyjskich supermarketach już świąteczny klimat, stoją choinki i szampany są w promocji :) i wczoraj tj. 18 listopada przypadały urodziny Dziadka Mroza, którego zamierzam odwiedzić, ale jakoś bliżej naszych Mikołajek. Niestety muszę również napisać o przykrym incydencie, który miał miejsce w piątek! mianowicie: GONIŁ MNIE PIES! Kto mnie zna ten wie, że nie przepadam za tymi zwierzątkami, a wręcz panicznie się ich boję! Wschodnie pieski nigdy mi nie przeszkadzały, wałęsają się po ulicach. nigdy nie szczekają i jakoś nigdy nie zwracały na mnie uwagi! Tutejsze pieski są jakieś dziwnie tzn są wyczulone na obcokrajowców! Jeden piesek doczepił się do mnie i oczywiście nie zwracał uwagi na mijających go Rosjan. Zdecydowanie chciał mnie zgnębić psychicznie, ale się nie dałem i uciekłem do sklepu spożywczego! Wolałem nie ryzykować powrotu tą samą drogą i na wszelki wypadek wróciłem taksówką! A dziś rano widziałem psa, który jechał autobusem! Normalnie wsiadł na przystanku i wysiadł na końcowym! Rosjanie są bardzo zwierzakolubni i ubóstwiają psy i koty. Tych bezdomnych jest bardzo dużo, ale ludzie dokarmiają je zimą i traktuje je jak przybrane pupilki! U nas po fabryce też wałęsa się gromadka psów i słyszałem, że ochrona nadała im nawet imiona, a one korzystając z okazji wylegują się w nagrzanym pomieszczeniu wejściowym  Ja raczej omijam je szerokim łukiem, ale mam nadzieję że wy nie będziecie omijać mojego bloga i wpadniecie na kolejny post! Do zobaczenia! 

A na koniec zdjęcie rybaków na rzece Wyczegdzie. Mimo że temperatury ostatnio dodatnie na termometrze, to lód jednak nie odpuszcza! Mróz rządzi! 









niedziela, 11 listopada 2012

Chyba perforator!


Witajcie fanatycy rosyjskiego życia :) Kolejny tydzień minął, jak jak zjedzenie Syroćka! Syroćki to takie małe batoniki zrobione ze słodkiego twarożku, z różnymi nadzieniami, oblane czekoladą! Kto jadł ten wie, że łatwo się od nich uzależnić, tym bardziej że aktualnie odkryłem syroćki z nadzieniem ze zguścionki! Podwójna przyjemność! Oprócz opychania się słodkościami jeszcze czasami pracuję :) W tym tygodniu zostałem oddelegowany do pomocy na budowie i już pierwszego dnia nie obyło się bez wtopy :) Przychodzi czterech Rosjan i mówi: "potrzebujemy usilitiel i perforator". Akurat słowo usilitiel znałem i wiedziałem, że oznacza wzmacniacz, jednak to drugie słówko było totalnie enigmatyczne, ale uznałem że perforator to  po polsku pewnie będzie tak samo :) i mówię majstrowi:
-Oni potrzebują perforator.
-Co?
-Perforator jest potrzebny!
-Perforator?
-Tak!
-Ale oni wcześniej pokazywali na wiertarkę!
Niestety perforator okazał się wiertarką! Ale praktyka czyni mistrza i następnym razem już będę wiedział :). Historia ta przypomina mi od razu o kablu koncentrycznym :). Kiedyś podczas spotkania biznesowego w Holandii, gdzie mailem okazję tłumaczyć, przedstawiciel polskiej firmy kazał zapytać się czy system który chcą zakupić potrzebuje użycia kabla koncentrycznego! Nigdy nie widziałem kabla koncentrycznego na oczy, więc nawet nie wiedziałem jak go opisać, także po krótkim zastanowieniu uznałem, że to pewnie będzie bardzo podobnie, jak po polsku i zapytałem się o "concentric cable", holender popatrzył tylko na mnie dziwnie i powiedział "you mean coaxial cable". facepalm! Ale wracajmy do rosyjskiego życia! jestem tu blisko związany ze szpitalami. Dowiedziałem już okulistę, chirurga dermatologa i kilku terapeutów. W tym tygodniu ponownie zawitałem do szpitala i już na samy początku zostałem zbesztany bez pielęgniarkę, że nie noszę obuwia ochronnego i że przenoszę bakterie, drobnoustroje i zarazki na oddział! W tym celu odesłała mnie do szatni! Gdy się tam znalazłem zacząłem szukać automatu! Ale po chwili zorientowałem się że takowego nie ma. Lekko zdezorientowany postanowiłem zapytać pani w szatni, która wskazał mi na karton, w którym leżało już zużyte obuwie ochronne! Zrobiłem wielkie oczy, ale musiałem wygrzebać jakąś parę! Ok u nas tez się zdarza że ludzie cichaczem korzystają z tego obuwia kilka razy, ale tutaj robią to legalnie i wszyscy o tym wiedzą! No i nie jestem przekonany czy tym sposobem dostaje się mniej zarazków! A dziś aby pooddychać trochę świeżym powietrzem zafundowałem sobie spacer po miasteczku, przeszedłem się nad rzekę Wyczegdę.


Lód jest już podobno na co najmniej 10 cm i można po nim chodzić. Widziałem dziś kilku maszerujących po nim rybaków, sam wolałem nie ryzykować. Na zdjęciu jedna z odnóg tej rzeki, nie pokryta lodem a to białe w oddali to własnie skuta lodem Wyczegda. Zobaczyłem również tutejsze cerkwie. 


W 1535 r. został założony tutaj męski prawosławny zakon, aktualnie nie istniejący. Głowna cerkiew, jest pod wezwaniem Św. Longina, zobaczyć w niej można relikwie założyciela owego zakonu męskiego (jeszcze nie byłem w środku). Miasteczko nie jest duże i można przejść je całe pieszo. Można narzekać że brakuje  w nim wielu rzeczy, ale pomnik wujaszka Lenina (Rosjanie Lenina pieszczotliwie nazywają wujaszkiem) musi być!


Na koniec macham wam na pożegnanie niczym Lenin na placu czerwonym i do zobaczenia w kolejnym poście!



Probably a perforator!

Welcome fanatics of a Russian life :) Another week has passed, as eating Curd Snack! Curd Snacks are little bars are made with sweet cream cheese, with a variety of fillings, covered with chocolate! Who ate it, knows that it is easy to addict from them, especially since I discovered Curd Snack filled with Condensed milk! Double pleasure! In addition to the eating, sometimes I work :) This week I was assigned to help in the construction and the first day wasn't without embarrass moment :) four Russians comes and says "we need usilitiel and perforator " Word usilitiel I knew that it means amplifier, but the second word was totally enigmatic, but I decided that the perforator in Polish will probably be the same and I say to master:
-They need perforator.
-What?
-perforator is needed!
-perforator?
-Yes!
-But they already showed the drill!
Unfortunately perforator turned out to be drill! But practice makes perfect, and next time I'll know :). This story reminds me immediately of the coaxial cable :). Once, during a business meeting in the Netherlands, a representative of the Polish company want to know if a system that they purchase is requires the use of coaxial cable! I've never seen a coaxial cable to the eyes, so do not even know how to describe it, even after a short reflection, I decided that I would probably be very similar to Polish and asked for a "concentric cable", Dutch looked at me strangely and said, " you mean coaxial cable ". facepalm! But let's get back to the Russian life! I'm here closely associated with hospitals. Already visit ophthalmologist, surgeon, dermatologist, and several therapists. This week I visited the hospital again, and from the beginning I was scolded byt a nurse, that I don't wear protective footwear, and that I transfer of bacteria, microbes and germs on the branch! For this purpose, sent me to the locker room! When I got there I started looking machine! But after a while I realized that there is no machine with protective footwear. Slightly confused, I decided to ask the lady in the locker room, which pointed to the box, with already worn shoes! I made big eyes, but I had to dig up a few! Ok in our country it also happens that people secretly use this shoes a couple of times, but here they do it legally, and everyone knows it! Well, I'm not sure if this transfer less of bacterias! I decided to go for a walk around the town and take a fresh air, I went to the river Wychegda.

Ice is apparently at least 10 cm and can be walked upon. Today I saw several fishermen marching after ice, I preferred not to risk it. In the picture one of the branches of the river, not covered in ice and the white in the background is the icy Wyczegda. Also saw the local churches.

In 1535, the male order was founded here, currently non-exist. Main church is dedicated to St. Longin, it can be seen in the relics of the founder of the Order of the male order (I was not yet inside). The town is not that big and you can walk  it all on foot. You can complain that it lacks a lot of things, but the statue of Uncle Lenin must be! (Russians affectionately call Lenin an Uncle) 

At the end I wave good-bye to you like Lenin on Red Square and see you in the next post!








niedziela, 4 listopada 2012

Jak zostać narciarzem i nie zwariować!


W pracy co raz więcej rzeczy do zrobienia, no i przyszło ocieplenie, więc chodzenie po budowie przypomina chodzenie po bagnach! Śnieg stopniał, padał deszcz, wiatr ustał i zrobiło się nawet ciepło!   Robiłem pierwsze tłumaczenia w pracy i od razu było gorąco! Patrzę na tekst a tam wywijka, kołnierz i zwężka! Od razu dreszcze, zimny pot! O ile z kołnierzem nie było problemów to wywyijka i zwężka okazały się wyzwaniem a do pomocy tylko słownik techniczny, w którym tych słów akurat nie było! Jak tylko zostałem sam w biurze, jak torpeda wystrzeliłem do komputera i odpaliłem Internet, ale nawet wujek Google nie wiedział jak to przetłumaczyć! Po wielkich przeszukiwaniach sieci jakoś przetłumaczyłem, jak się okazało i tak źle! To tyle o pracy, bo aktualnie mamy jeszcze weekend a Rosjanie mają nawet długi weekend do poniedziałku, gdyż dzisiaj (tj. 3 listopada) przypada 400-na rocznica wypędzenia polskich najeźdźców z Kremla. Całe święto dedykowane jest panom, którzy dowodzili wtedy wojskami a byli to Minin i Pożarski. Jeśli kojarzycie pomnik, który stoi przed chramem Wasyla Błogosławionego w Moskwie, to własnie o nich chodzi. Putin składał tam dziś kwiaty. 



A jutro (tj. 4 listopada) Rosjanie obchodzą Dzień Jedności Narodowej, ale nie o historii i nie o świętach dziś będzie  Dziś temat, że tak powiem z najniższej półki! W dodatku powiem, iż jest to bardzo śmierdząca i nie wygodna sprawa, więc wszyscy wrażliwcy są proszeni o nie czytanie! Dziś będzie o rosyjskich toaletach! W mieszkaniu w którym teraz mieszkam jest normalna europejska toaleta (chyba lepiej jak nie dam jej zdjęcia bo nie jest za piękna :P ), ale w pracy już prawdziwy narciarz! Mała prezentacja skąd taka nazwa! Otóż korzystając z takiej toalety należy przyjąć pozycję narciarza szokującego się do skoku lub jak kto woli narciarza zaraz po wylądowaniu!


Cały poprzedni tydzień starałem się ją omijać ale w tym tygodniu nadeszła ta chwila :) (wiem jestem oblechem, że o tym piszę!) Jest trochę nie wygodnie, ale bardzo higieniczne, gdyż nie mamy żadnego kontaktu z toaletą! W Rosji są też normalne kibelki  i pewnie jest ich więcej (nie chcę uogólniać, że wszędzie takie są, żeby moi rosyjscy znajomi się na mnie nie obrazili), ale kiedy trafiasz na kibelek typu narciarz od razu pozostaje on długo w pamięci! Najczęściej można je spotkać w starym budownictwie i w budynkach użytku publicznego! Często są na podwyższeniu i mają schodki! U mnie w pracy dodatkowo kibelek ten wydziela pozaziemskie zapachy, że mam ochotę zakupić maskę gazową! I jest jeszcze jedna sprawa papieru nie wolno wrzucać do toalety! Bardzo rozbawił mnie napis w jednej z napotkanych toalet.




co znaczy: PAPIERU NIE WOLNO WYRZUCAĆ DO TOALETY! i pod spodem napisane ręcznie! NIE MA POJEMNIKA NA PAPIER,  TO  ZABIERAĆ GO ZE SOBĄ!

Nam Polakom ciężko się przyzwyczaić i chociaż ktoś nam w kółko coś powtarza cały czas robimy wszystko po swojemu i dlatego w naszej toalecie widnieje taki oto napis. Brakuje mi tylko słowa na "k" na końcu :P




A sposób na przetrwanie to mocno zatkać nos, lub zamknąć drzwi :)




Dobra dość już o toaletach! Odjeżdżamy od tego tematu i to nie byle czym bo rosyjską taksówką! Generalnie taksówki są tutaj bardzo tanie (poza Moskwą rzecz jasna) przejazd z punktu A do B kosztuje 50 rubli czyli jakieś 5 zł! Nie ważnie ile kilometrów z A do B zawsze 50 rubli no i a każdy kolejny odcinek następne 50 rubli! Za to same taksówki to już inna bajka, czekam kiedy trafię na taką, która rozsypie się na środku drogi i zostanę na samym fotelu! Niestety w Rosji nie dostaje się paragonu od kierowcy, dlatego warto spytać wcześniej ile zapłacimy, bo kierowcy lubią zawyżać ceny. Bilet na autobus kosztuje 14 rubli czyli jest trochę tańszy. Mam nadzieję, że ten post nie był dla was tani, kiczowaty i obleśny i że jeszcze tu wrócicie :)



How to become a ski jumper and don't go crazy!


In work are more and more things to do! Outside a little warming, so walking through the construction is like the walking in a swamp! The snow melted, was raining, the wind stopped and it got even warm! I did the first translation for the work and it was a little bit stressful!  I look at the text and thene I saw a words: flange and reducer! Immediately I get chills, cold sweat! While the collar was not a problem and reducer  was a challenge and I got only technical dictionary, in which this words  were not there! As soon as I was alone in the office and fired as a torpedo  to a computer and the Internet, but even Uncle Google doesn't know how to translate it! After searches of networks somehow I translated it, but as it turned out, it was still not the correct word! That's all about work, because now we have a weekend and the Russians even have a long weekend, till Monday, because today (3rd November) is the 400 anniversary of the expulsion of Polish invaders from the Kremlin. The festival is dedicated to the commanders who commanded the troops  - Minin and Pozharsky. The monument which stands in front of the Basil's Cathedral in Moscow, it's for them. Putin consisted flowers there today.


And tomorrow (4th November) Russians celebrate Day of National Unity, but not about the history and Christmas I will write today! today the subject, is from the lowest shelf! In addition, I will say that it is very smelly and not a comfortable thing, so all who are too sensitive do
 not read that! Today will be about Russian toilets! In the apartment where I live now is a normal European toilet (probably better to not give pictures of it, because it's not too beautiful :P), but at work I  have real ski jumper toilet! A small presentation why such a name! Using the toilet should be make a position of ski jumper who is ready to jump or if you prefer a position after landing!

During previous week, I tried to avoid it but this special moment came at his week :) (I know I am loathsome, 
that I write about it!) Is a little not comfortable, but very hygienic because you don't have any contact with the toilet! In Russia, there are also regular toilets, and probably there's a lot of them (don't want to generalize, that everywhere they look the same, becouse I don't want to make my Russian friends mad at me), but when you will try a ski jumper toilet, it will stays for a long in your memory! Mostly you can found it in old buildings, and in buildings of a public use! Often they are on the increase and have small stairs! In addition, at my work the toilet emits smell like not from this planet, that I want to buy a gas mask! And there's one thing the paper doesn't put to the toilet, you have to put it to the bin! Very amused me words encountered in one of the toilets.

which means, DO NOT THROW PAPER TO THE TOILET! and hand-written underneath! NO PAPER CUP, SO TAKE IT WITH YOU!

for polish people it's hard to get used to that, and even if someone is repeat something to us over and over, we do it again all the time, we do the things in our own way and, that's why in our toilet appears words like this 
DO NOT THROW PAPER TO THE TOILET!. I think on the end the "f" word was missing! :)
A way to survive is strong clogged nose, or close the door :)

Okay enough about the toilets! Set off from the subject and let's take the Russian taxi! In general, taxis are very cheap here (outside Moscow, of course) travel from point A to B costs 50 rubles! No matter how many kilometers from A to B is always a 50 rubles each new episode it's a cost of a next 50 rubles! But the taxi cars, that's another story, I'm waiting when I hit the one that scatters in the middle of the road and I stay only on the chair! Unfortunately, in Russia you will not get a receipt from the driver, so it's better to ask how much you have to pay before the ride, because the drivers likes to increase the prices. Bus ticket costs 14 rubles, which is a little cheaper. I hope this post was not cheap, trashy and disgusting for you, and you will come back here!


niedziela, 28 października 2012

Dzień roboczy i śnieg w oczy!


I tak minął pierwszy tydzień mojego pobytu w Rosji! W międzyczasie spadło trochę śniegu i zrobiło się naprawdę zimno! Na chodnikach i ulicach bardzo ślisko i pełno lodu, ale najgorszy jest wiatr! Wszyscy mówią, że już lepiej jak jest -30 i świeci słonce niż -2 i wiatr, który poraża zimnem! Wieczorami tak zawiewa śnieg, że ciężko jest nawet iść i śnieg wali prosto w oczy! Od kilku dni stale prószy i na dworze totalna szarówka, nawet nie widać słońca a do tego rankiem mgła. W dzień wielkie blokowiska i drewniane chatki niezbyt napawają optymizmem w tej szarówie, ale wieczorem, kiedy zapalają się latarnie i światła migają w oknach mieszkań robi się o wiele przyjemniej. Mieszkańcy Koriażmy już spacerują w wielkich futrzanych czapkach, płaszczach i wielkich puchowych kurtkach! Dzieciaki pod oknem rzucają się śniegiem. a rankiem na ulice wyjeżdżają piaskarki. Generalnie podziwiam tutejszych kierowców, idąc chodnikiem co chwilę można zobaczyć samochód, który ślizga się po ulicy. W pracy układa się dobrze, dużo papierkowej roboty. Zawsze wydawało mi się że w Polsce panuję biurokracja, ale Rosja pod tym względem przebija wszytko! Musisz tu mieć podanie na wszystko na wjazd na wyjazd na komputer i samochód, nic nie może znaleźć się na terenie fabryki bez papierka z potwierdzeniem. Dużo czasu zajmuje mi bieganie i zbieranie podpisów. Najpierw mailem wysyłam podanie, potem jadę przez cały teren budowy do biurowca, gdzie znajdują się siedziby całego szefostwa. Biegnę na 4 piętro do pani Larysy, która drukuje podanie i zanosi je do dyrektora, kiedy on już podpisze zabieram je i biegnę na 3 piętro do Pani Nataszy. Ona zanosi je do swojego kierownika do podpisu, kiedy dostaję je z powrotem na tym samym piętrze idę do pani Anastazji ona rejestruje to podanie, stawia pieczątki i wtedy mogę już iść na 1 piętro do pani Julii. U niej dostaję podpis kolejnego dyrektora, kolejne pieczątek i wtedy już mogę iść do budynku obok oddać papierek do okienka i wtedy gotowe! Wszystko to działa to jak jeden wielki organizm, kiedy zabraknie jednego elementu reszta nie może działać! Ciężko uzyskać wszystkie podpisy jednego dnia i zanim takie podanie zostanie przyjęte i zaakceptowane mija kilka dni, dlatego trzeba pilnować terminów i zawsze mieć parę dni w zapasie  żeby wszystko było gotowe na czas. Chodząc tak od sekretariatu do sekretariatu zauważyłem  że każda z tych pan posiada swój mini knocik piękności tzn lustro i wyłożoną masę kosmetyków. Lustra bywają ozdobione kwiatami a nawet raz widziałem wielkie stojące lustro! Nienaganny wygląd w pracy do podstawa! Zwłaszcza, że nasza fabryka celulozy jest największym fabryką w tej części Rosji i co jakiś czas odwiedza ją Putin! A jak przyjedzie i będzie potrzebował tłumacza to wiecie po kogo przyjdą :) Dlatego nie zdziwcie się jeśli za jakiś czas wkleję sweet focie z prezydentem FR! Tak w skrócie wygląda moja praca: duża papierów trochę biegania i rozmyślania o Putinie! Biurokrację ciężko obejść ale Rosjanie radzą sobie ze wszystkim i na wszystko maja sposoby! A by zakupić kartę sim trzeba okazać paszport i ważne zameldowanie ( jest to tak zwana rejestracja ) i nie wszystkie punkty sprzedaży akcesoriów telefonicznych mają pozwolenie na sprzedaż kart sim obcokrajowcom. Ostatnio jedna osoba z mojej pracy kupowała sobie telefon wysokiej klasy z nadgryzionym jabłkiem w logo, okazało się, iż karta sim, którą ta osoba się posługiwała, była dla niej zakupiona przez kogoś innego, i bez obecności tej drugiej osoby nie można nic z ta karta zrobić a niezbędnym było, aby wymienić ja na kartę micro sim! Sprzedawca poradził nam kilku specjalistów, którzy ręcznie nożyczkami wycinają karty sim na micro sim. Z ciekawość udaliśmy się do jednego z nich, który prowadził swój własny punkt napraw pod nazwą "Świat usług". Specjalista powiedział, że bez problemu to zrobi, jednak nie daje 100% gwarancji, że taka karta będzie działać. Postanowiliśmy nie ryzykować :) Na koniec zdjęcie zrobione przed moim blokiem. 



Working day and the snow in a face!


I just passed the first week of my stay in Russia! In the meantime, some snow fell and it got really cold! On the sidewalks and streets very slippery and full of ice, but the worst is the wind! Everyone is saying that it is better when is -30 and the sun shines than -2 with cold wind! it's snowing at the evenings, so it's hard even go and snow pounding straight in the face! For several day of constantly snowing and total dusk outside, during the day it's hard to see the sun and it's a fog every morning. When you look at big blocks and wooden houses it doen't look optimistic in this dusk, but in the evening, when the light is flashing beacons and lights in the windows of flats it gets much nicer. Residents of Koryazhma already walk in the big fur hats, coats and big warm jackets! Kids paly with snow under my window and in the morning the streets are sprinkled by sand. I admire the local drivers, walking down the sidewalk every minute you can see a car that slides along the street. At work everything is going well, a lot of paperwork. It has always seemed to me that the bureaucracy prevail in Poland, but Russia in this beat everything! Everything must be under control every entrance every exit even a computer or a car, nothing can be found on the factory without a paper confirmation. I spend a lot of time running and collecting signatures. First, I'm sending e-mail application, then going around the construction to the office. I'm running on the 4th floor to Mrs. Larysa, she prints the application and give it to the director, when he signed it I'm taking it and run to the 3rd floor to Ms. Natasha. She takes them to her manager to sign, when I get them back on the same floor I go to Mrs. Anastasia she records this application, put the stamp and then I have to go to the 1st floor to Mrs. Yulia. I get the next signature from another director, one more stamp and then I can go to the next building and give that paper to the lady in a window and then I'm done! All this acts as one big organism, when the rest run out of one element can't act! It's hard to get all the signatures in one day, and before the application is accepted and approved takes several days, so I need to keep an eye on deadlines and always have a few days to spare, that everything was ready on time. Walking from the secretariat to the secretariat noticed that each of these lady have own mini beauty place with a lot of cosmetics. Mirrors are often decorated with flowers and even once saw a big standing mirror! Impeccable look in a work is the base! Especially that our factory is the largest factory of cellulose in this part of Russia, and from time to time is visited by Putin! And if he will come, and he would like to see the polish work here, he will need a translator, so guess who they will ask to translate :) So don't be surprised if I post a sweet photo with President of RF! So in summary my work consists of: a lot of papers a little running and thinking about Putin! It's hard to get around the Bureaucracy but the Russians are doing with everything and for everything have own ways! To buy a sim card you need a valid passport and a check (this is called a registration), and not all phone accessory outlets are allowed to sell SIM cards to foreigners. Last time one person from my job bought apple phone, it turned out that the sim card that the person was using, was purchased for him by someone else, and without this other person he can't do nothing with this card and it was necessary to  replace it on the micro sim! Seller advised us a several experts who manually with scissors cut the sim card to the micro sim. With curiosity, we went to one of them, who ran his own repair center under the name "World Service". Specialist said no problem he can do that, but can't give us a 100% guarantee that this card will work. We decided not to risk :) For the end the photo taken in front of my block.



День рабочий  и снег в глаза!



Только что прошла первая неделя моего пребывания в России! В то же время, выпал снег, и стало очень холодно! На тротуарах и улицах очень скользко и полно льда, но наиболее мешает ветер! Все говорят, что лучше, когда -30 и светит солнце чем -2 и дует ветер, который заражает холодом! Cнег идёт так сильно, что трудно даже идти, и летит прямо в глаза! В течение нескольких дней непрерывно шел снег и весь день туман, так что даже не видно солнца. А смотреть больших блоков и деревянных домов в этих сумерках это слишком не оптимистичнй вид, но вечером, когда свет проблескивает в окнах квартир получается гораздо приятнее. Жители Коряжмы уже ходят в больших меховых шапках, пальто и больших куртках! Дети прыгают со снегом, и утром на улицах оставляют песок. В общем, я уважаю местных водителей, идя по тротуару, часто вижу автомобили, которые скользят вдоль улицы. На работе все хорошо, много бумажной работы. Мне всегда казалось, что бюрократия преобладает в Польше, но Россия в этом выигрывает!  Заявки должны быть на все и для всех, чтобы войти, чтобы выйти, для компьютера и автомобиля, ничто не может находиться на заводе без бумажного подтверждения. Поэтому много времени занимает сбор подписей. Во-первых, отправляю заявку с электронной почты, а затем иду через строительную площадку в головной офис директора. Я бегу на 4-ый этаж к Ларисе, которая печатает заявки дает их к директору, когда он уже подпишет я беру их и бегу на 3-й этаж, к Наташе. Она берет их к директору подписать, когда я получу их обратно на том же этаже, я иду к Анастасии она записывает эту заявку, ставляет штамп и тогда я иду на 1-й этаж, к Юлии. Получаю следующий подпись ещё один штамп и тогда я смогу пойти с заявкой в здание рядом чтобы отдать её в окошке, а затем все сделано! Все это действует как большой организм, который даже без  одного элемента не может действовать! Трудно получить все подписи за один день, и бывает что принятие и одобрение заявка занимает несколько дней, так что я должен следить за сроками и всегда все делать несколько дней раньше, так, чтобы все было готово вовремя. Гуляя с секретариата в секретариат я заметил, что в каждом из них есть мини салон красоты т.е. зеркала с косметиками. Зеркала часто украшены цветами и даже однажды увидел большое  стоячие зеркало! Безупречный внешний вид это основа! Тем более, что наш завод является крупнейшим заводом целлюлозы в этой части России, и время от времени посещает его Владимир Путин! А как будет ему нужен переводчик, как думаете кто будет для него переводить :) Так что не удивляйтесь, если я дам sweet фото с президентом РФ! Так в двух словах, выглядит моя работа: много бумаг,  надо много бежать и можно подумать о Путине! Бюрократию трудно обойти но русские умеют даже это! Чтобы купить сим-карту необходимо иметь действительный паспорт и бланк о проживании (это так называемая регистрация), и не во все  магазинах, с аксессуарами к телефону, разрешено продавать SIM-карты для иностранцев. В последнее один человек с моей работой купил высокого класса телефон с яблоком в логотипе. Оказалось что сим-карта, которую он имел, была приобретена для него кем-то другим, и без присутствия этого человека он не может ничего сделать с этой картой а нужно было, чтобы заменить эту симку на микро-сим! Продавец посоветовал нам несколько экспертов, которые вручную с помощью ножниц вырезают сим-карты в микро сим. С любопытством, мы пошли к одному из них. У него был свой сервисный центр под названием "Мир услуг". Специалист сказали что нет проблемы он это делает, но не дает 100% гарантии, что эта карта будет работать. Мы решили не рисковать :) На конце фото, сделано рядом с моим блоком.





niedziela, 21 października 2012

Pan Grigorij i droga której nie ma!


Wylądowałem w Syktywkarze w republice Komi. Po wyjściu z samolotu widać wielki napis „Vidza koram”, który jak się domyślam w języku Komi oznacza „Witamy”. Pilot poformował  jeszcze na pokładzie, iż na zewnątrz jest 5 stopni, ale powiem wam, że temperatura odczuwalna była dla mnie jak -20! Zapiąłem kurtkę i udałem się do środka. W małym budynku lotniska od razu dostrzegłem jedyną białą kartkę, na której widniało mojej imię! Kartkę trzymał pan Grigorij, który miał zawieźć mnie do Koriażmy! Pan Grigorij przypominał mi wielkiego morsa! Miał małe okularki, wielkie wąsy, złoty sygnet na palcu i duży brzuch! Nie wyglądał również na zbyt rozmownego! Spytał tylko jak minął mi lot i wspomniał coś o turbulencjach a potem udał się na papierosa! Miedzy Koriażmą a Syktywkarem trzeba pokonać jeszcze 300 km . Wsiedliśmy do samochodu, który na pewno nie był czarną wołga a okazał się dużym volkswagen typu van! Pan Grigorij włączył muzykę (rosyjski pop) i ruszyliśmy. Jak prawdziwy rosyjski kierowca, mimo ograniczenia do 70 km/h Pan Grigorij jechał 120 km/h! Byłem bardzo zmęczony i na rozmowę nie liczyłem, dlatego zaraz po przejechaniu sporego odcinka w ciszy (tzn. tylko przy akompaniamencie rosyjskich hitów) moje powieki zrobiły się bardzo ciężkie i już miałem zasnąć, kiedy nagle Pan „mors” ponownie wydał z siebie głos! Nie wiem co go tak nagle ożywiło, ale zaczął opowiadać mi o swoim samochodzie i o skrzyni biegów, o emeryturze, o wypadku drogowym swojej żony i wakacjach w Europie! Mimo zmęczenia dzielnie odpowiadałem: tak, nie i yhym! Po krótkiej konwersacji Pan Grigorij znowu zamilkł a ja na dobre zasnąłem. Obudziłem się dopiero wtedy kiedy poczułem, że moja głowa odbija się niczym piłka do Ping-Ponga! Oznaczało to iż skończył się asfalt i wtedy rozumiałem co pan Grigorij miał na myśli mówiąc na lotnisku „Turbulencje były? Teraz będą!”. Jechaliśmy teraz tylko przez lasy i przez totalny mrok tylko czasami mijając drewniane chatki. Pan Grigorij poinformował mnie że właśnie opuszczamy Republikę Komi i wjeżdżamy w obwód archangielski. Droga była okropna – dziurawa jak szwajcarski ser, właściwie nie da się tego nazwać drogą to były wielkie wyboje jak na rajdzie terenowym! Temat drogi musiał bardzo męczyć pana Grigorija, gdyż smutnym głosem opowiedział „Jeździłem po Europie i po Rosji i wszędzie są dobre drogi, wszędzie, tylko tutaj u nas nie ma. Dlaczego tak jest?” Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, ale zrobiło mi się go bardzo szkoda. Zapadła cisza i wtedy z radia poleciał refren kolejnej piosenki „Rosjo Gaz do dechy”. Pan Grigorij  zaśmiał się lekko i powtórzył na głos „Tak, gaz do dechy, tylko gdzie jest droga!” jadąc przez ten mrok czułem się jakbym podróżował przez galaktykę, na dodatek zaczął padać śnieg z deszczem i już całkiem miałem wrażenie że przedzieramy się przez jakiś gwiezdny pył! Przypomniały mi się również mongolskie drogi, na których rzucało podobnie i nocne poszukiwanie jurty! W pewnym momencie zaczęliśmy mijać stojące na drodze ciężarówki, co Pan Grigorij Skomentował krótko „Coś jest nie tak”. Okazało się że dalej jedna z ciężarówek zakopała się w błocie i zablokowała całą drogę! Musieliśmy cofnąć się jakieś 50 km do najbliższego rozwidlenia dróg. Pan Grigorij  opowiadał, że jesienią i wiosną (kiedy są deszcze i kiedy są roztopy) jest najgorzej i najdłużej tą trasę 200 km pokonywał w ciągu 8h. Pomyślałem, że zima musi być jeszcze gorzej! Ale Pan „mors” powiedział że zimą, kiedy droga zamarza jest gładka jak kartka papieru i wtedy właśnie można dać gazu! Wyjechaliśmy po 22 a po 4 w nocy wjechaliśmy do Koriażmy. Pan Grigorij zdradził mi, iż jest o miasteczko które składa się tylko z 3 ulic a reszta to tylko małe uliczki łączące te 3 duże!   Kiedy Pan „mors” opowiadał o ulicach – ja myślałem, że znowu opuszczam wszystko i jadę w nowe miejsce, gdzie nikogo nie znam i pewnie za jakiś czas je opuszczę. Nagle w radiu poleciała piosenka, której refren brzmiał „zmieniasz miasta jak rękawiczki”, pomyślałem o miastach, które już zostawiłem za sobą i zrobiło mi się trochę smutno, że teraz nie jadę do jednego z nich! Wtedy Pan Grigorij rzekł „Jesteśmy na miejscu” i zatrzymał się przed blokiem nr 10 na ulicy Lenina!

A na koniec zdjęcie! A na zdjęciu Cukierek, który rozdawany jest w samolocie linii UTair, którymi leciałem! Cukierki nazywają się „wzlot” i mam nadzieję, że moje kolejne wzloty będą właśnie takie słodkie, jak ten cukierek! 

Mr. Gregory and the road that doesn’t exist!
    I landed in Syktyvkar in the Komi Republic. After disembarking the plane you can see a big sign with "Vidza koram", which I guess in Komi means "Welcome". Pilot on board said, that it was 5 degrees outside, but to be honest for me it felt like it was -20! I buttoned up my jacket and went inside. When I entered small airport building, I immediately saw a single white sheet of paper and it had my name on it ! It was held by Mr. Gregory who was supposed to drive me to Koriażma! Mr. Gregory looked like a walrus! He had small glasses, a big mustache, a gold ring on his finger and a big belly! He did not seem to be a talkative person! He only asked how my flight was and mentioned something about turbulence and then went for a smoke! There is a distance of 300 km between Koriażma and Syktyvkar. We got into the car, which was certainly not a black Volga but a big volkswagen van! Mr. Gregory turned on the music (Russian pop) and we started the journey. Athough limited to 70 km / h Mr. Gregory, like a true Russian driver, was driving 120 km / h! I was very tired and I didn’t expect any conversation, so just after passing some part of the road in the silence (only with the accompaniment of Russia hits) my eyes went very heavy and just when I was about to fall asleep, suddenly Mr. "Walrus" spoke again! I don’t know what had liven him up, but he started telling me about his car and the gearbox, the retirement, about the road accident of his wife and about vacation in Europe! Despite the fatigue, I was bravely answering: yes, no and yhym! After a brief conversation, Mr. Gregory went silent again and I fell asleep for good. I woke up only when I felt that my head bounces like a Ping-Pong ball! This meant that the asphalt ended and then I understood what Mr. Grigory meant by saying at the airport "Did you have any turbulences during the flight? Now you will have. " We drove through the forests  in total darkness and we were occasionally passing some wooden huts. Mr. Gregory informed me that we just left the Republic of Komi and we entered Arkhangelskaya Oblast. The road was terrible - full of holes like Swiss cheese, actually, it could not be called road, it was rather like a rally with big bumps! Grigory told me in a sad voice :"I drove around Europe and in Russia, and  there are good roads everywhere, but here. Why? " I did not know what to say, but I felt sorry for him. There was a moment of silence and then the next song played on the radio had chorus "Russia, push the gas". Mr. Gregory laughed a little and repeated aloud, "Yes, I can push the gas, but where is the road?" Driving through the darkness I felt like I was traveling through the galaxy, additionally it started to snow and rain and I felt completely like we were breaking through the stardust! It reminded me of Mongolian roads and night looking for yurts! At one point, we passed some trucks on a road and Mr. Gregory commented shortly that "Something is not right." One of them was turned out and buried in the mud and blocking all the road! We had to go back some 50 kms to the nearest crossroad. Mr. Gregory said that it is the worst during autumn and spring (when it rains and when the snow is thawing), then a route of 200 km takes 8 hours. I thought that winter had to be even worse! But  Mr."Walrus," said that in winter, when the road freezes, it is smooth as a sheet of paper, and that's when you can drive really fast! We left after 22.00 hours and after 4.00 am we arrived at Koriażma. Mr. Gregory told me that it was a town that consisted only of three streets and the rest was just small streets between those 3 big ones! When Mr. "Walrus" talked about the streets - I thought that again, I was leaving everything and going to a new place where I didn’t know anyone, and probably I would leave again after some time. Suddenly, the radio played a song with a chorus "You are changing the cities as gloves," I thought about cities that I had already left behind, and I felt a little sad that I was not going to one of them ! Then Mr. Gregory said, "We're here," and stopped in front of block No. 10 on the Lenin street!
Finally, a picture! It’s a candy, which is distributed in UTair airlines, which I travelled by! The candy is called 'rise' and I hope that my subsequent rises will be so sweet as this candy!

Г-н Грегорий и дорога, которая не существует!
Я приземлился в Сыктывкаре в Республике Коми. После выхода из самолета  можно увидеть большой знак "Vidza koram", который как мне кажется, в языке Коми означает "Добро пожаловать". Пилот на борту сказал, что на открытом воздухе 5 градусов, но я скажу вам, что я их чуствовал как -20! Я застегнул куртку и пошел внутрь аэропорта. В небольшом здании сразу же увидел белый лист бумаги, на котором было мое имя! Бумагу держал Г-н Грегорий, с которым я отправился в Коряжму! Г-н Грегорий напомнил мне великого моржа! У него были маленькие очки, большие усы, золотое кольцо на пальце и большой живот! Он не выглядел слишком разговорчив! Просто спросил, как мой полет и что-то упоминал о турбулентности, а затем пошел покурить! Между Коряжмой и Сыктывкаром 300 км. Мы сели в машину, это не была черная Волга а большой Volkswagen Van! Г-н Грегорий включил музыку (Русская попса), и мы отправились в путь. Как истинный русский водитель, хотя скорость ограничена на 70 км/ч г-н Григорий ехал 120 км/ч! Я очень устал, и разговоров не ожидал, так скоро после прохождения значительного участка в молчании (т.е. только в сопровождении Русских хитов) мои глаза стали очень тяжелыми и я собирался засыпать, когда вдруг Господин "морж" снова дал голос! Я не знаю, что случилось что он вдруг ожил, но он начал рассказывать мне о сваем автомобиле и коробке передач, о выходе на пенсию, о дтп его жены и о каникулах в Европе! Несмотря на то, что я устал смело отвечал: да, нет и ага! После краткой беседы, г-н Грегорий опять замолчал, и я заснул. Я проснулся когда я почувствовал, что моя голова подпрыгивает, как мяч для пинг-понга! Это означало, что асфальт закончился, и тогда я понял, что в виду имел Григорий когда говорил в аэропорту "турбулентности были? Теперь они будут ". Мы ехали через леса, только полная темнота, и лишь изредка проходили деревянные хижины. Г-н Грегорий сообщил мне, что мы оставили Республику Коми и входим в Архангельскую область. Дорога была ужасной, дырявая как швейцарский сыр, на самом деле, эту дорогу не можно назвать дорогой! Григорий грустно сказал «Я ездил вокруг Европы и в России, и везде есть хорошие дороги, везде, но здесь мы её не имеем. Почему это так? "Я не знал, что ему сказать,и мне стало его очень жалко. Наступил момент молчания, а затем в радио появилась следующая песня "Россия, нажми на газ". Г-н Грегорий улыбнулся слегка и повторить вслух "Да нажать на газ можно, только где дорога чтобы это сделать!" В этой темноте я чувствовал, что я путешествую по галактике, начал идти дождь, и я чувствовал, что иду через звездную пыль! Я вспомнил монгольские дороги и ночь когда мы искали юрты! Потом на дороге увидели ряд грузовиков, г-н Грегорий прокомментировал это коротко: "что-то не так". Оказалось, что одном из грузовиков похоронен в грязи и перекрыл всю дорогу! Мы должны были вернуться около 50 км до ближайшего перекрестка. Г-н Грегорий сказал, что осенью и весной (когда дожди и когда оттепель), один раз этот маршрут (200 км) проехал в течене 8 часов. Я думал, что зимой должно быть еще хуже! Но Г-н морж", заявил, что зимой дорога замерзает гладко, как лист бумаги, и тогда мржно нажать на газ! Мы уехали после 22 и в 4 часа ночи мы приехали в Коряжму. Г-н Грегорий сказал мне, что это город, который состоит только из трех улиц, а остальное это просто небольшие улицы между ними! Когда Г-н "морж" говорили о улицах, я думал, что снова все оставил и приехал на новое место, где никого не знаю, и, вероятно, в течение короткого времени снова уеду. Вдруг радио полетела песния которой рефреном были  слова «меняешь города, как перчатки", я подумал о городах, которые уже остались позади, и я чувствовал себя грустно. Затем г-н Григорий сказал: "Мы здесь", и остановился перед зданием № 10 на улице Ленина!
На конец фото! Конфеты от UTair! Они называются "взлет", и я надеюсь, что мои следующие взлеты будут так сладкие, как эта конфетка!

niedziela, 14 października 2012

Walonkowy Sen!


Czas na pierwszy post! Stało się, przenoszę się do Rosji. Nie będzie to moja pierwsza podróż do mateczki, ale każda nowa podróż niesie nieznane! W sumie nie wiem czy będzie to można nazwać podrożą... postanowiłem więc nazwać swój blog  "Moje rosyjskie życie",  ten tytuł lepiej tu pasuje! Będę pracować na budowie 6 dni w tygodniu, więc na podróże marne perspektywy, dlatego będę skupiać się na Russian life! i już niedługo, aby upodobnić się do tubylców zakupuję walonki, futro z bobra i sanie :P piszę z przymrużeniem oka o tych zakupach, ale stres jest! Wcześniej byłem na Syberii południowej i to wiosną a teraz czeka mnie prawdziwa najprawdziwsza rosyjska zima, także tematy mrozowe i temperaturowe pewnie będą często gościć! Mój trip rozpoczyna się 18.10.2012, kiedy to o 5.30 będę jechać w kierunku Kaliningradu potem Moskwa (która never sleep) a dalej tajemniczy Syktywkar, z którego udaję się do ostatniego punktu jakim jest Koriażma (w której to, będę wieść swoje Russian life na zesłaniu)! Ciocia Wikipedia pisze o niej tak: Koriażma liczy 42 810 mieszkańców i jest lokalnym centrum przemysłu celulozowo-papierniczego, który dostarcza 91,7% ogólnej wartości produkcji i usług w mieście. Zapowiada się celulozowe szaleństwo i celuloza ewrydej! Pewnie zastanawiacie się: gdzie będę mieszkać, czym dokładnie będę się zajmował i ile par kaleson zabieram, ale muszę wam powiedzieć, że sam tego jeszcze nie wiem!. Oprócz miejsca mojego zesłania, reszta stanowi wielką niewiadomą!  Wiem tylko, że A) zamiast pakować się pisze tego bloga i B) kolejny post będzie już from Russia! A i jeszcze parę słów o walonkach! Sennik internetowy mów, iż nowe buty (nowe walonki w moim przypadku) oznaczają daleką podróż, wiec coś w tych snach jednak jest! Na koniec pokażę wam jak one wyglądają żebyście też mieli walonkowy sen :) 





Valenki Dream! 


    It’s time to write my first post! It happened! I‘m moving to Russia. It will not be my first trip to Mother Russia, but each new journey brings the unknown! I was not sure about giving a word ‘journey’ in a title ... so I decided to call my blog "My Russian life", because the title suits better ! I'll work on a construction six days a week, so no perspective for journeys and because of that I will focus on Russian life! Soon, to become more like local people, I will buy valenki, coat of the beaver fur and sleigh –even though I’m kidding I’m still stressed about the whole situation! Before, I was in southern part of Siberia and that was during the spring, but now I will experience the real Russian winter, the frost and temperature issues probably will frequently be my topics on this blog! My trip begins 18/10/2012, at 5.30 when I go to Kaliningrad ,after that - Moscow (which never sleeps), and next- the mysterious Syktyvkar, then I will go to the last point which is Koryazhma (I will have my Russian life there)! Let's see what aunt Wikipedia is saying about  that city: Koryazhma counts 42 810 inhabitants and is the center of the local pulp and paper industry, which provides 91.7% of the total value of products and services in the city. That means cellulose everyday!. Perhaps you're wondering: where I will be living, what exactly I will be doing and how many pairs of pants I’m taking with me, but I have to say that I don’t know that yet ! I The only thing I know is the name of the city where I will be living, the rest is unknown! I also know that A) instead of packing I’m writing this blog and B) next post will be from Russia! Ah, and a few more words about  valenki!  In Internet dream-book new shoes (new valenki  in my case) mean a long journey, apparently there must be something to it! Lastly , I will show how the valenki look like for you to have a valenki dream like me!



Сон о валенках!

        Пришло время написать мой первый пост! Это случилось! Я переезжаю в Россию. Это не будет моя первая поездка в ​​ матушку-Россию, но каждая новая поездка приносит неизвестное! Я не был уверен - ставить или нет слово  «путешествие»  в названии ... я решил назвать свой ​​блог "Моя русская жизнь", это название подходит лучше! Я буду работать на стройке шесть дней в неделю, так что нет никаких перспектив для поездок и из-за этого я сосредоточусь на русской жизни! Вскоре чтобы стать более похожими на местное население, я буду покупать валенки, пальто из меха бобра и сани, конечно  я шучу, но стресс надо заменить  смехом! До этого я был в южной части Сибири, и это было весной, но теперь я буду испытывать настоящую русскую зиму, мороз и температура, вероятно, часто будут темой на этом блоге! Моя поездка начинается 18/10/2012, в 5.30, когда я собираюсь в Калининград, после чего - Москва (которая никогда не спит), а следующий таинственный Сыктывкар, последний пункт – Коряжма (здесь буду жить). Давайте посмотрим, что тетя Wikipedia говорит о этом городе: Коряжма насчитывает 42 810 жителей и является центром местной целлюлозно-бумажной промышленности, которая обеспечивает 91,7% от общего объема товаров и услуг в городе. Это означает - целлюлоза каждый день! Возможно, вы задаетесь себе вопрос: где я буду жить, что именно я буду делать и сколько пар штанов я беру с собой, я могу только сказать, что я еще этого не знаю! единственное, что я знаю это название города, в котором я буду жить, остальное неизвестно! Я также знаю, что: а) я должен упаковывать чемодан, но пишу этот блог и б) Следующий пост будет уже из России! Ах, и еще несколько слов о валенках! Online-сонник говорит, что новые туфли (новые валенки в моем случае) означают долгое путешествие, по-видимому, сны говорят правду! Наконец, я покажу вам валенки (валенко-калоши как сказала Ола) чтобы, у вас также были сны о валенках!