poniedziałek, 11 marca 2013

Śmierć na lodzie!!!

Witajcie rusofile, wschodoholicy i markomaniacy! No i mamy marzec! Luty gdzieś mi się zapodział między śrubami imbusowymi a stertami tłumaczeń. Teraz też mam sporo pracy, ale jakoś na chwile udało mi się wydostać z tego fabryczno-budowlanego świata! Wyprodukowano już pierwszy zwój papieru i wszyscy są szczęśliwi. Czekamy teraz na papier z kolejnej maszyny, która się buduje, będzie to "bumaga" (bumaga to po rosyjsku papier) super wysokiej jakości i dodam, że będzie to jedyna taka maszyna w europie, ale to dopiero za jakiś czas, a tymczasem, za oknem zima w pełni. Parę dni temu było -35 a pierwszego marca -30 ot taka niespodzianka na pierwszy dzień wiosny (Rosjanie 01.03 uznają za nadejście wiosny a nie tak jak my 21.03). Śniegu po kolana, ale niech im będzie, że jest wiosna :) Pod koniec lutego, było lekkie ocieplenie i temperatura była bliska zeru a nawet chyba parę dni było zero i +1, i trochę wszystko stopniało, ale potem znowu zamarzło i była tak ślizgawica, że ledwo chodzić można było!!! Koszmar!!! Naprawdę poważnie zastanawiałem się, czy zakupić raki na podeszwy!!! Na pewno przydały by mi się jednego słonecznego dnia kiedy szedłem sobie poboczem.... nagle jak wpadłem w poślizg to musiało to wyglądać co najmniej tak:


Najgorsze jednak przed nami!!! W odległości mniej niż dwa metry jechał za mną kamaz (http://pl.wikipedia.org/wiki/KAMAZ) dodam, że niezbyt wolno!!! Gdybym się przewrócił wpadłbym prosto pod koła!!! Próbowałem złapać równowagę a z tyłu już słyszałem samochód!!!! Potem zastanawiałem się ile osób rocznie ginie w ten sposób w Rosji, bo nawet jeśli trafi się jakiś chodnik (co generalnie graniczy z cudem) to zimą warstwa lodu jest tak gruba, że nie widać krawężnika! Postanowiłem zapytać o te statystyki znajomego Rosjanina,  który na moje pytanie odpowiedział tylko "dużo"!!! Taka tam śmierć na lodzie!!! Jak już o lodzie mowa, to takie minusowe temperatury mają też swoje plusy! Zawsze kiedy kupuję sobie wodę lub colę do pracy to nie muszę jej chłodzić, ani dorzucać lodu, bo wystarczy trochę pochodzić z butelka w torbie po dworze :) W lutym jeden raz miałem okazję wracać do domu autobusem! usadowiłem się wygodnie i czekałem nadejścia babuszki, bo nie wiem czy wiecie, ale w Rosji bilety kupuje się tylko w autobusie u tzw. konduktorki jest to zazwyczaj starsza pani z plikiem bilecików w ręku (czasami ubrana w jakiś uniform lub fartuch). Tym razem jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, iż konduktorką jest młoda wystrojona dziewczyna w wieku licealnym, która bilety i pieniądze przechowywała w czarnej wieczorowej torebce :) Jadąc do domu zaglądałem do rozświetlonych mieszkań i czułem się jak w maszynie czasu! W rosyjskich mieszkaniach królują dywany na ścianie, meblościanki, wielkie żyrandole i kasetony na sufitach. A wszytko to to jak rodem z lat 90-tych. Pod tym względem Rosja, to dziwny kraj. Niby wszystkie nowinki techniczne tu dochodzą, to z drugiej strony reszta jest jak z poprzedniej epoki. Np ta cała super nowoczesna maszyna do produkcji papieru, na której jak grzyby po deszczy wyrosły rzędy guzików! Mnie najbardziej intrygują te duże czerwone! Tak jak w piosence zastanawiam się co będzie jak nacisnę taki duży czerwony guzik (I wonder what's this red button do? Kto nie zna to niech wklika sobie "Dumb ways to die" na yt!), ale z piosenki wiem też, że lepiej nie naciskać tych czerwonych :)


Ostatnio zaskoczyła mnie zwiększona liczba ludzi w okularach przeciwsłonecznych. Faktycznie słoneczko mocno świeci i dziś zagadka została rozwiązana! W okresie wiosennym słońce świeci tutaj tak jak u nas latem i jest to czas największego natężenia promieniowania UV! Z przemyśleń egzystencjonalno-filozoficznych uświadomiłem sobie, iż pracuje tutaj już 4 miesiące a stale łapie się na jednej rzeczy  - zawsze kiedy jadę z kimś samochodem i wjeżdżamy w strefę kapuścianych oparów zapominam, że opary dochodzą z zewnątrz i moja pierwsza myśl to: "ale się sfajczył, co za chamówa żeby puszczać bąka w aucie" a dopiero potem uświadamiam sobie "no tak, przecież wjechaliśmy w pierdo-kapuściane opary" i tak jest codziennie :) mega mnie to bawi, ale te zapachy powodują jednoznaczne skojarzenie, to jest jak odruch Pawłowa :) A na koniec żeby osłodzić wam ten kapuściane zapachy muszę wspomnieć o cukrach smakowych, bo to jest sensacja na skalę światową! Zawsze wydawało mi się, że cukier ma jeden smak! A w Rosji proszę: cukier o smaku pomarańczy, cytryny. miodu i maliny! Przywiozę jakiś do Polski koniecznie! A już na sam koniec dowód na to, że z tymi -30 to nie żadna ściema :) Trzymajcie się cukrowo, używajcie tylko polskiego cukru o smaku buraczanym, bo skoro z buraków, to chyba ma smak buraka i niczym po kolejną łyżeczkę cukru sięgnijcie po mojego bloga a i nie marznijcie!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz